wtorek, 19 listopada 2013

Perypetie Miłosne Króla Prus Fryderyka II Wielkiego

Król Pruski Fryderyk II Wielki (1712-1786) umarł bezdzietnie, bo podobno nawet nie skonsumował swojego małżeństwa z piękną księżniczką Elżbietą Krystyną Braunschweig-Bevern. Nie lubił kobiet i wolał przebywać w towarzystwie płci brzydkiej. Podejrzewano go nawet o homoseksualizm, jednak zdecydowana większość historyków wskazuje na przebytą w młodości operację, związaną z chorobą weneryczną, której skutkiem była niemożność współżycia. Tylko czy aby na pewno nie pozostawił potomka?
Antoine Pesne: Król Fryderyk II, 1740 r., fragment (Fundacja Pruskie Pałace i Ogrody Berlin-Brandenburg, Foto: Roland Handrick)
O królu - filozofie z Sanssoucci napisano wiele książek i opracowań. Uważa się, ze stanowi przykład dobrego władcy absolutnego - jeżeli to w ogóle możliwe. Polacy zapamiętali go, jako autora rozbiorów Polski. Był filozofem z zamiłowania, a monarchą i żołnierzem z konieczności. Nazwano go Wielkim, a chciał żeby pochowano go razem z psami. Do poddanych zwracał się "jestem waszym sługą". Szemranie ludu niewiele go jednak martwiło, bo jak mawiał - „byleby płacili podatki". Nie lubił kobiet, ba - podejrzewano go o impotencje lub  homoseksualizm. Paradoksalnie, jak na zajadłego wroga płci pięknej, to miał do niej wyjątkowe szczęście. Wszystkie wybranki monarchy, mogłyby z powodzeniem startować w konkursach piękności, gdyby oczywiście takie w XVIII wieku organizowano. Nie był jednak jeszcze wtedy Starym Frycem (jak go nazywano w ostatnich latach życia) lecz młodym Kronprinzem, następcą tronu. 

Pierwszą i chyba największą miłość

przyszły władca przeżył w wieku 18 lat. Jak wspomnieliśmy - nie chciał rządzić i wojować, chciał zostać artystą. Uwielbiał muzykę, starożytność, filozofię i literaturę francuską. Problem w tym, ze jego ojciec Fryderyk Wilhelm I, nie bez kozery nazywany był „królem-sierżantem” i nie w smak były mu artystyczne ciągoty swojego następcy. Młody książę znalazł, więc powiernika w osobie porucznika Hansa Hermana von Kattego. Podjęli próbę ucieczki z kraju. Nie udało się, zostali pochwyceni i osadzeni w twierdzy Kostrzyń nad Odra. Młodego porucznika 6 listopada 1730 roku ścięto na oczach Fryderyka. On sam podporządkował się ojcu i kilka miesięcy później został uwolniony. Kazamaty twierdzy zamienił na okowy miłosne. W pobliskim pałacu w Dąbroszynie mieszkała piękna i mądra, 23. letnia naówczas hrabina Eleonora von Wreech. Książe pisał do niej romantyczne listy, a pomiędzy sierpniem 1730r, a lutym 1731 nie musiał już wiele pisać, bo był częstym gościem hrabiny. Nie wiadomo, jak by się to skończyło, Eleonora była od...7 lat mężatką, gdyby nie to, ze ojciec w porę przywołał syna do obowiązków państwowych. Jeżeli nawet młodzieńcze uniesienia minęły, to Fryderyk nie zapomniał o swojej przyjaciółce. Kiedy po bitwie pod Sarbinowem w 1758 roku rosyjscy żołnierze plądrowali okoliczne ziemie i dwory, monarcha okazał majątkowi dąbroszyńskiemu wiele troski.

W tym samym mniej więcej czasie (a nawet może wcześniej) na dworze w Berlinie Fryderyk poznał niejaką hrabinę Annę Orzelską. To bardzo barwna postać, nawet jak, na co nieco rozluźnione obyczaje ówczesnych dworów. 

Anna to femme fatale, skandalistka
Anna Orzelska (portret pędzla Louis'a de Silvestre'a)
przez duże S i przy okazji...nieślubna córka Augusta II Mocnego.  Była owocem krótkotrwałego związku króla Polski z Henriettą Renard-Duval, warszawską mieszczką, córką handlarza win. August uznał córkę dopiero w 1723 roku, gdy ta miała już 21 lat. I tak miała wiele szczęścia, Sas podobno miał 365 (sic!) nieślubnych dzieci, z czego tylko do 9 się przyznał. Lista romansów hrabiny Orzelskiej (królewski ojciec przyznał jej ten tytuł) jest tak długa, jak lista tytułów saskich książąt. Do tego nie stroniła od alkoholu. W sumie wiec, nie odbiegała od reputacji dworu Augusta II. Podejrzewano ja nawet o to, ze była kochanka własnego ojca. Uszczęśliwiła także swoimi niewątpliwymi wdziękami Kronprinza Fryderyka. Romans mógł mieć podłoże szpiegowskie. Tym nie mniej znajomość ta zaważyła istotnie na życiu przyszłego władcy Prus. Co niektórzy sądzą, ze Anna zaraziła Fryderyka choroba weneryczna, której skutkiem była operacja i...utrata męskości. Wspomina o tym m.in. Stanisław Salmonowicz w swojej książce „Fryderyk II”.  Pobocznym skutkiem była rodząca się nienawiść Fryderyka do wszystkiego, co polskie.

Ale rozpustna hrabina nie była ostatnią Polką, o której mówiono, ze ma romans z monarchą.
Na scenie pojawia się hrabina Marianna Skórzewska, z Ciecierskich herbu Rawicz. Fryderyk faktycznie nie lubił kobiet, z tym że szczególnie tych - nazwijmy to delikatnie – „myślących inaczej”.
Maria Skórzewska. Fot. Elisabeth Fazel. Ze zbiorów Pałacu w Lubostroniu
Tę cechę z pewnością nie można przypisać do hrabiny Marianny. Była kobietą wybitną, sawantką. Ożeniona z generałem Franciszkiem Skórzewskim wniosła w posagu m.in. majętność łabiszyńską, położoną niedaleko Bydgoszczy. Twórca tekstu polskiego hymnu, przyjaciel Skórzewskich, Józef Wybicki, napisał o niej, że jej uroda, to połączenie piękna Greczynek z przymilnym uśmiechem właściwym Polkom. Piękno Marianny połączone z wybitnym intelektem, zdominowało poczynania nie tylko jej męża, ale przede wszystkim pruskiego monarchy. W liście do Woltera tak o niej napisał: „(...) jest to swojego rodzaju osobliwość. Ta kobieta ma wyraźne zamiłowanie do nauki. Benedyktyńska dusza zamieszkuje jej ciało; przytem ma dużo dowcipu, a wadzi jej tylko trudność wysławiania się w języku francuskim, którym nie włada jeszcze tak swobodnie jak swoją inteligencją (...) Potrafi logicznie rozmawiać i wnioskować, a wolna jest od płochości kobiecej. (...) Oto przez trzy zimy obcuje w Berlinie (...) Podaje ją za wzór wszystkim naszym niewiastom, którym o wiele łatwiej byłoby kształcić się, niźli tej Polce".
Brak płochości hrabiny Skórzewskiej niestety nie była dla współczesnych, a i potomnych aż taka pewna. 

Podejrzewano ją o romans z królem,

którego owocem miał być jej jedyny syn...Fryderyk. Urodził się w 1768 roku w Berlinie, a jego chrzest miał iście monarszą oprawę. Naoczny świadek wydarzenia, Józef Wybicki pisał: ...wkoło niej (Skórzewskiej – aut.) cyrkul z królowy i krwi królewskiej, reszta pokojów pełna samych książąt, grafów i generałów...Gubię oko nie przyzwyczajone do blasków...” Małego Fryderyka do chrztu trzymał król, poprzez swojego przedstawiciela, guwernera Berlina Ramiana.
Fryderyk Skórzewski. Fot. Elisabeth Fazel. Ze zbiorów Pałacu w Lubostroniu.
Nie dowiemy się już zapewne, czy tylko mądrość hrabiny Marianny zauroczyła pruskiego króla. Zauroczyła zresztą też konfederatów barskich, którzy chcieli odciągnąć Prusy od współpracy z Rosją. Poproszona o pośrednictwo i pomoc hrabina Marianna kontaktowała się z królem, informując go o planach konfederatów. W 1769 roku przeniosła się do Drezdenka, gdzie przebywał jej mąż. W miasteczku urzędował też tajny radca Fryderyka II Brenckenhoff. Wybudował tam całą dzielnice dla napływających z Polski emigrantów. Umilał im życie balami i przyjęciami. Na nich pierwsze skrzypce oczywiście grała nasza hrabina, którą często odwiedzali znaczący Polacy. Wykorzystywał to zaprzyjaźniony z nią Brenckenhoff, który informował o wszystkim swojego pryncypała. Profesor Ryszard Nowicki z bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, w swojej książce „Semper Recte” (z której zaczerpnęliśmy wszystkie cytaty) opisującą dzieje rodziny Skórzewskich pisze, ze „Marianna nie zrobiła nic, co mogłoby zaszkodzić jej interesom. Później potrafiła nawet odżegnywać się od jakichkolwiek związków z konfederatami”.
Zdrada hrabiny Skórzewskiej nie jest do końca taka pewna. Być może widząc beznadzieje sytuacji postanowiła ratować li tylko swoje dobra. Faktem jest, ze wykorzystując znajomość z królem, namówiła go i to z dobrym dla siebie skutkiem, do poszerzenia zaboru pruskiego o jej nadnoteckie ziemie. Bała się wpaść w ręce Rosjan, a może tylko widziała lepszy interes pod skrzydłami Prus? Jednak po jej przedwczesnej śmierci w 1773 roku w Berlinie, Wybicki tak napisał - „Niemcom puściwszy dobra w rządy, szczególnie wielkiemu łotrowi Brenckenhoffowi całe oddawszy zaufanie. Nie będę obudzał cieniów tej szanownej pani..."
Wróćmy jednak do jej syna, małego Fryderyka. I tu ciekawostka. Jego ojciec chrzestny Fryderyk II bez problemu zezwala na powrót w rodzinne strony osieroconym córkom hrabiny. Małego Frycka jednak zatrzymuje i chce go wychować na Niemca. Dalej jest, jak w filmie akcji. Fryderyk „junior” zostaje z berlińskiego dworu potajemnie wywieziony przez babcię - Annę z Melechowskich. W kidnapingu pomaga jej Józef Wybicki. Jak do tego doszło? - historia niestety milczy.
Pałac w Lubostroniu. Fot. Wojciech Gatz
 Edukacją chrześniaka pruskiego króla w duchu patriotycznym zajęli się warszawscy pijarzy. Po III rozbiorze Polski niespełna 30 letni hrabia Fryderyk postanawia o budowie okazalej rezydencji w Piłatowie, wzorowanej na „Villa Rotonda” pod Vicenza. Zatrudnia najlepszych architektów i zmienia nazwę miejscowości na Lubostroń. Poprzednia kojarzyła się z Piłatem i domniemaną zdradą ojczyzny przez ukochaną matkę. Przy budowie użyte są głowice i kolumny pierwotnie przeznaczone dla kościoła Opatrzności Bożej w Warszawie. W środku umieszcza hasło rodu „Semper Recte” - zawsze prawo, godnie i szlachetnie. 
Pałac w Lubostroniu od frontu. Fot. Elisabeth Fazel.
Paradoksem jest, ze rezydencja chrześniaka pruskiego zaborcy staje się  dziesiątki lat ostoją polskości na tych ziemiach. Ostatni potomek rodu Skórzewskich mieszka dzisiaj w Australii i stara się o zwrot lubostrońskiego pałacu. Ale to historia na inne opowiadanie...

Wojciech Gatz
Polecam również krótką informację ze zdjęciami nt. pałacyku myśliwskiego rodu Skórzewskich Mochylek w gminie Brzoza pod Bydgoszczą - Tutaj

PS
"To już prawie pewne. Pałac w Lubostroniu wraca do przedwojennego właściciela, hrabiego Leona Skórzewskiego - to decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Dotychczasowy właściciel, Agencja Nieruchomości Rolnych, chce jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego". Informacja z 5 stycznia 2016 za bydgoszcz.tvp.pl

2 komentarze: