czwartek, 10 września 2015

Paryż - Magia i Śmierć

Paryż jest nie tylko stolicą miłości, ale bez żadnej przesady można nazwać to miasto także stolicą śmierci. Nie chodzi przy tym o katakumby pod wzgórzem Montparnasse, w których spoczywa 6 mln mieszkańców stolicy Francji, ale o praktyki okultystyczne, satanistyczne i wróżbiarskie.
Związane są z nadsekwańską stolicą od wieków, aż do czasów obecnych. Z usług okultystów (magów) korzystała już Katarzyna Medycejska (1519-1589) na królewskim zamku Vincennes. Nadwornym magiem królowej był biskup Civitavecchia, słynny Nostradamus oraz astrolog Cosimo Ruggieri. Ten ostatni znał się na amuletach, co bardzo było na rękę królowej. Chciała bowiem za wszelką cenę pozbyć się księcia Kondeusza i jego stronników: admirała De Coligny i Andelota. Cosimo sporządził ich figurki z brązu zaopatrzone w śruby – wzorowane chyba na garoccie. Każdego dnia mag przykręcał śruby coraz bardziej… Conde w roku 1569 zginął w trakcie bitwy pod Jarnac, Andelot został otruty, zaś Coligny żył jeszcze trzy lata i zginął w roku 1572 w noc św. Bartłomieja. Wiązanie ich śmierci z zabiegami maga byłoby jednak z pewnością dużą przesadą...

Minęło kilka dziesięcioleci i afery wróżbiarsko-trucicielsko-polityczne osiągnęły szczyt za panowania Króla Słońce - Ludwika XIV. Paryż drugiej połowy XVII wieku, to był istny raj dla wróżek. Do czasu, kiedy w sprawę wmieszała się polityka. Na początku jednak zawinił alkohol, a w zasadzie jego nadmiar. Parające się różnymi praktykami okultystycznymi damy nad Sekwaną - tak jak dzisiaj – wykorzystywały skłonności mężów swoich klientek do alkoholu. Problem rozwiązywały jednak o wiele skuteczniej, niż ich współczesne odpowiedniczki. Petentki otrzymywały za stosowną opłatą flakonik z trucizną i było po sprawie. Niestety, jedna z czarownic Marie Bosse sama lubiła sobie nieźle golnąć i pijana w sztok na przyjęciu u zaprzyjaźnionego krawca zaczęła się przechwalać tym, że sprzedaje trucizny damom z arystokracji. Po nitce do kłębka nowy, ambitny szef policji Nicolas Gabriel de La Reynie, doszedł wpierw do królowej tego półświatka La Voisin. W jej domu w St. Denis odbywały się czarne msze, a w ogrodzie, w piecyku palono ludzkie płody. „Materiał” szarlatanka uzyskiwała z zakrojonych na szeroką skalę świadczonych przez siebie i inne plebejskie wróżki usług aborcyjnych. Z popiołów (plus oczywiście niezbędne dodatki, w tym głównie arszenik), ta szacowna niewiasta wyrabiała mikstury zwane „proszkami szczęścia”, które w zdecydowany sposób skracały życie wiarołomnym małżonkom, lub zbyt długo żyjącym rodzicom.
Zapłonęły stosy i zadyndały szubienice. W Bastylii i innych więzieniach znalazło się około 170 wiedźm. Afera sięgnęła na same szczyty. Okazało się, że z dobrodziejstw czarnej magii korzysta także pani de Montespan. Słynna królewska metresa za pomocą praktyk satanistycznych i zwykłego arszeniku, zapewniała sobie (we własnym mniemaniu) monarsze względy i już zupełnie realnie pozbywała się rywalek.
Mijają kolejne lata i trafiamy w wiek XIX. W 1857 roku ukazuje się „Księga duchów”, jej autorem jest Allan Kardec – nowy prorok i guru spirytyzmu. Nazwiskiem Kardec podpisywał tylko swoje książki, naprawdę nazywał się Hippolyte Léon Denizard Rivail. W epoce romantyzmu szybko zyskuje szerokie grono zwolenników. Pod jego wpływem byli tacy twórcy, jak: Wiktor Hugo, Teofil Gautier, Wiktoryn Sardou, czy Arthur Conan Doyle. Prawdziwość swojej teorii Kardec zweryfikował zapewne 12 lat po napisaniu „Księgi…”. Zmarł w 1869 i został pochowany na słynnym paryskim cmentarzu Père-Lachaise. Jego idee zapomniane w Europie, są do dzisiaj żywe w obu Amerykach.
Teraz trudno mówić o uśmiercaniu swoich oponentów za pomocą trucizny. Skrzynki pocztowe w Paryżu pełne są jednak ulotek od różnej maści szamanów i zaklinaczy deszczu, oferujących za parę euro rzucenie uroku na kogo trzeba, a grób Kardeca należy do najbardziej odwiedzanych na tutejszych nekropoliach.
Wojciech Gatz
Bibliografia: Riley Judith Merkle – „Czara wyroczni”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz