sobota, 17 listopada 2018

Kamienica Patriotów w Bydgoszczy

Mamy już takie szczęście, że spotykamy na swojej drodze ciekawych i sympatycznych ludzi. Tym razem w czasie bydgoskich Obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę, spotkaliśmy przy bydgoskiej Farze Pana Stanisława Stryszyka - emerytowanego nauczyciela mieszkającego w Gdańsku-Oliwie, który pokazał nam jedną z najpiękniej odrestaurowanych kamienic w Bydgoszczy, a mianowicie budynek przy ul. Długiej 12.
Bydgoszcz, kamienica przy ul. Długiej 12
O samej kamienicy można przeczytać tutaj:
Kamienica przy ul. Długiej 12 w Bydgoszczy

Kamienica jest piękna i ma jeszcze piękniejszą - patriotyczną i zarazem tragiczną historię. To właśnie w niej doktor Jan Biziel (Honorowy Obywatel Bydgoszczy) ratował od śmierci rannych uczestników powstania wielkopolskiego (1918-1919). 
"...Dzięki życzliwości Stanisława Stryszyka (ojca Alojzego) powstał tu punkt przerzutowy rannych powstańców. Biziel - ryzykując życiem - udzielał pomocy lekarskiej, a nawet w trudnych warunkach przeprowadzał operacje ciężko rannych powstańców. - Dzięki spokojowi Biziela udało się przetrwać częste rewizje Grenzschutzu, kiedy w lokalu było nawet kilku rannych powstańców. Do dziś przetrwała pamięć o patriotycznej i bohaterskiej postawie doktora - wspominał Jerzy Derenda, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy" - za artykułem w Gazecie Wyborczej w Bydgoszczy pt. Jan Biziel i Alojzy Stryszyk mają swoje tablice na Długiej.
Doktor Jan Biziel - artykuł w prasie przedwojennej - za: popierambydgoszcz.pl
Natomiast o Alojzym Stryszyku "Alim" - bardzo ciekawe materiały znaleźliśmy na oficjalnym profilu na Facebook-u Klubu Polonia Bydgoszcz @PoloniaBydgoszcz, który pozwalamy zamieścić sobie w całości, bez zmian - licząc na zrozumienie autorów wpisu i samego tekstu.
Alojzy Stryszyk - piłkarz Polonii zamordowany przez gestapo. Za Sławomir Sławek Wojciechowski:

"26 maja 1942 roku na dziedzińcu budynku Gestapo przy dzisiejszej ulicy Poniatowskiego SS-mani zamordowali wybitnego działacza przedwojennej Polonii Alojzego Stryszka.
„Ali” Stryszyk do Polonii wstąpił w 1920 roku. Bywało grał w pierwszej drużynie, miał wtedy 16 lat. Za młodu był przede wszystkim piłkarzem, ale także lekkoatletą, tenisistą ziemnym, hokeistą, następnie zaangażowanym działaczem klubowym. Odpowiadał w Polonii za sekcje lekkoatletyczną, tenisa ziemnego, młodzieżową. Do 1939 r. należał do ścisłego grona działaczy decydujących o image klubu. Stryszyk należał także do darczyńców klubu.
Tablica upamiętniająca Alojzego Stryszyka na jego domu przy ul. Długiej 12 w Bydgoszczy

Pierwszy artykuł o śmierci Alojzego Stryszyka popełniłem trzy lata temu. Pół roku później poznałem syna przedwojennego polonisty – pana Stanisława Stryszyka. Syn „Alego”, na co dzień mieszkający w Gdańsku był m.in. gościem na Wigiliach Klubowej i Kibicowskiej (SPP) organizowanych w piłkarskiej w Polonii 2009 i 2010 roku. We wrześniu 2010 r. wraz z żoną pojawił się w KP by obejrzeć galerię pod trybuną. Prezes Przemysław Napierała wręczył mu wtedy okolicznościowy kryształowy medal 90 lecia Polonii Bydgoszcz.
Pan Stanisław Stryszyk, syn Alojzego
Stanisław Stryszyk dostarczył unikatowe materiały, fotografie dotyczące działalności swojego ojca w Polonii. Około 40 zdjęć wykorzystanych zostało w książce Zapomniane Pokolenie Polonia Bydgoszcz 1920 – 1949. Tam też czytelnik znajdzie obszerną biografię Alojzego Stryszyka.
Dom przy ul. Długiej 12 w Bydgoszczy
Geneza wydarzeń
Po wrześniu 1939 r. hitlerowcy konfiskują dobra Stryszyków w Bydgoszczy, sklep mieszczący się przy ulicy Długiej, dwie kamienice, będące w posiadaniu rodziny. „Ali” nadal mieszka na Długiej. Zarabia jako malarz i tapeciarz pokojowy. Do pracy zabiera często, jako małego pomocnika syna Stanisława. Życie Stryszyków zdaje się przebiega stabilnie w ogarniętej hitlerowskim terrorem mieście. Alojzy Stryszyk wykorzystuje swoje kupieckie znajomości, ma bardzo wielu znajomych Niemców. Wczesną wiosną 1942 roku do rodziny dociera pierwsza niepokojąca informacja, a mianowicie, że hitlerowcy znaleźli kartę deklaracji przynależności „Alego” do Polskiego Związku Zachodniego – międzywojennej polskiej patriotycznej organizacji, dla hitlerowców antyniemieckiej. W tym czasie Ali wyrabia sobie paszport, ale czy chce opuszczać Bydgoszcz? Raczej nie – karta deklaracji PZZ to wg niego za miękki dowód, można się tego wyprzeć, nie przyznać do przynależności w organizacji itd.
Dnia 14 maja 1942 roku w domu Stryszyków przy ulicy Długie pojawia się gestapo, dokonują rewizji, oglądają przy okazji mieszkanie, pytają o Alego, który w tym czasie jest „na tapeciarskiej robocie”. Po rewizji żegnają się. Na odchodnym przekazują żonie polonisty aby ten niezwłocznie zgłosił się na gestapo na Poniatowskiego, celem wyjaśnienia kilku spraw. Żegnają się i schodzą z pierwszego piętra do wyjścia. Do kamienicy wchodzi w tym momencie Alojzy Stryszyk. W pracy w porze obiadowej robi sobie przerwę i przychodzi na posiłek do domu. Tak czyni zawsze, notabene regularnie się spóźnia 15-20 minut. Tym razem wyjątkowo jest punktualny. Do mieszkania już nie dociera, gestapowcy zapraszają go do samochodu i zawożą na Poniatowskiego. Do domu Alojzy Stryszyk już nie powraca. Tego samego dnia przysyłają do Stryszyków posłańca, który żonie „Alego” nakazuje przynieść wszystkie sportowe pamiątki – trofea męża. Pamiątki nigdy już nie wracają do rodzinnych zbiorów. Tym samym ginie cały sportowy dorobek Alojzego Stryszyka z czasów występów w barwach Polonii, BTW i Bractwa Kurkowego.
Podczas 12 dniowego pobytu i przesłuchań, „Ali” jest przewożony na gestapo z budynku aresztu śledczego z Wałów Jagiellońskich Dnia 24 maja 1942 roku Stanisław Stryszyk przystępuję do Pierwszej Komunii Świętej. Rodzina inaczej wyobrażała sobie ten dzień. Miast uroczystego posiłku dla gości, matka z synem chodzą wzdłuż budynków aresztu śledczego i modlą się.
W czasie gdy „Ali” przebywa w areszcie śledczym, z rak gestapo ucieka podejrzany o działalność konspiracyjną Leon Sobkowiak. Ucieczka, pościg, złapanie i zabicie Sobkowiaka to mrożąca krew w żyłach opowieść na inną okazję. W czasie pościgu Sobkowiak rani nożem jednego z gestapowców. W odwecie za „naruszenie ciała niemieckiego” hitlerowcy dla przestrogi postanawiają zgładzić 10 Polaków, przebywających akurat w areszcie na Wałach Jagiellońskich. Postanawiają zamordować członków rodziny Sobkowiaka, 5 toruńskich studentów – działaczy Przysposobienia Wojskowego oraz duchownego. Tak zbierając ofiary, gestapo ma dziewięciu do zgładzenia, brakuje tego dziesiątego. Postanowiono wytypować go metodą wyliczanki wśród aresztantów. Wyliczanka, za sprawą interwencji jednego z gestapowców trwa tak długo, aż w końcu pada na Stryszyka.
Wydarzenia z 26 maja 1942 roku
Dnia 26 maja 1942 r. około godziny 14.30 przed fabrykę obuwniczą LEO (Lekkie Eleganckie Obuwie) - późniejsza Kobra podjeżdżają trzy samochody ciężarowe tzw. budy. Gestapowcy zgarniają około 150 pracowników – Polaków wychodzących z pracy, pakują ich na ciężarówki i zawożą na ulice Sportową. Usadzają ich na trybunie głównej Stadionu Miejskiego, dzisiejszej Polonii. Tam Polacy spędzają około 2 godzin. Przed godziną 17.00 SS-mani przeprowadzają ich na dziedziniec gmachu gestapo przy ulicy Poniatowskiego w celu obejrzenia egzekucji na 10 w/w Polakach. Zgładzono ich przez powieszenie. Najpierw wieszają rodzinę Sobkowiaka, po nich księdza, następny w kolejności jest Stryszyk. Perfidia gestapowców nie zna granic. Pętlę na szyję Alojzemu zakłada, specjalnie sprowadzony na gestapo, jego kolega, sąsiad z ulicy Długiej – mieszkający kamienicę obok Stryszyków , a zarazem druh z branży kupieckiej. Ów człowiek zresztą po wojnie nie mógł psychicznie poradzić sobie z tym moralnym zniszczeniem, jaki poczynili w nim w czasie okupacji hitlerowcy, miał ogromne wyrzuty sumienia – postradał zmysły.
Pomnik Walki i Męczęństwa Ziemi Bydgoskiej na Starym Rynku w Bydgoszczy - fot. z 2017 roku.
Tuż przed egzekucją Stryszyk wykrzykuje dwa hasła „Rux (gestapowiec) bądź przeklęty” oraz „Niech żyje Polska”. Gestapowcy przerywają egzekucję. Ma być widowisko przygnębiające widzów – „ku przestrodze”. Twarda postawa Stryszyka, bardziej dodaje im ducha walki niż przygnębia. Gestapo informuję osoby przygotowane do egzekucji, że kolejny taki okrzyk spowoduję zgładzenie następnych 30 aresztantów. Zgon Alojzego Stryszyka stwierdzono o godzinie 17.10
Dnia następnego do domu Stryszyków zapukał człowiek który znał „Alego”, pracownik firmy LEO, który opowiada żonie polonisty, że był świadkiem egzekucji jej męża. W tym czasie w restauracji Resursy Kupieckiej, podpici gestapowcy przy kolejnej wypitej wódce opowiadają w swoim gronie o Stryszyku, bowiem jego twarda postawa, wzbudziła w nich respekt. Głośnej rozmowie przysłuchuje się Kazimierz Szymkowiak, kelner w Resursie – przyjaciel polonisty.
Alojzy Stryszyk zostaje skrycie pochowany w lesie koło Tryszczyna. Gestapowcy nie spodziewali się, że ich „akcje grzebania” Polaków są pilnie obserwowane przez miejscowego leśniczego, a dokładne miejsca grzebania zaznaczane „na drzewach” i przenoszone następnie na mapę. W 1947 r. dochodzi do ekshumacji zwłok. Stanisław Stryszyk, wówczas 15 letni harcerz, jedzie wraz z matką rozpoznać ciało taty, mają ze sobą m.in. zdjęcia uśmiechniętego ojca, na których widać uzębienie, ale fotografie były zbędne. Żona rozpoznaje męża po znakach szczególnych na garniturze. Polonista zostaje pochowany na Cmentarzu Bohaterów II wojny światowej na Wzgórzu Wolności. Koledzy z branży kupieckiej braci z branży fundują tablicę pamiątkową, widnieje na niej nazwisko Alojzego Stryszyka. Przez ponad 30 lat tablica jest umieszczona w holu Resursy Kupieckiej. Z chwilą rozbiórki Resursy, tablicę umieszczoną w bydgoskiej farze – dzisiejszej Katedrze.
Katedra w Bydgoszczy
Edmund Szumiński podczas jednej z wielu rozmów jakie z nim odbyłem poinformował mnie, że wg jego wiedzy, Alojzy Stryszyk jeszcze przed wojną, wykorzystując jako kupiec, liczne znajomości i kontakty z ludnością niemiecką był członkiem polskiego wywiadu, a czasie wojny włączony w polską działalność konspiracyjną. — z Krzysztof Rataj w Cmentarz Bohaterów Bydgoszczy".
PS Dziękujemy Panu Stanisławowi Stryszykowi za opowieści i możliwość podziwiania tego pięknego domu.
Wojciech Gatz
Fot. Elisabeth Fazel - za wyjątkiem wskazanych w tekście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz