"Uczuliśmy, zaiste, wielkie zmartwienie, tracąc niespodziewanie córkę najmilszą, najukochańszą i pierworodną, a więc pierwociny maleństwa Naszego, Tę, która pierwsza nazwała nas słodkim imieniem ojca.” Tak napisał po śmierci córki Elżbiety Ferdynand I Habsburg, król niemiecki i późniejszy Święty Cesarz Rzymski.
Elżbieta Habsburżanka i Zygmunt II August
Elżbieta Habsburżanka /niem. Elisabeth von Österreich/ urodziła się w 1526 roku w Linzu, Austria. Od kolebki wisiało nad nią fatum. Ten zły los, który ją czekał związany był z osobą jej przyszłego małżonka - Zygmunta Augusta - króla Polski i Wielkiego Księcia Litwy oraz jego matki Bony Sforza. Mała Elżbietka na całe szczęście nie zdawała sobie sprawy z tego co ją czeka. Była pierworodną córką Arcyksięcia Ferdynanda I, tytularnego króla rzymskiego, późniejszego cesarza i Anny Jagiellonki córki Władysława Jagiellończyka, króla Węgier i Czech. Dziadkiem po mieczu był Filip I Kastylijski, a stryjem cesarz Karol V. Austriacka księżniczka była najstarszym spośród piętnaściorga dzieci. Rodzice darzyli swoją pierworodną córkę miłością, chociaż wychowywali ją według rygorystycznych zasad. Zapewniono jej też staranne wykształcenie. Kiedy ukończyła 5 lat na zamku Ambras w Innsbrucku nauczycielem Elżbiety został wybitny humanista i poeta Kasper Velius Ursinus. Ten sam, który opiewał wierszem zwycięstwo króla Polski Zygmunta Starego pod Orszą i był autorem pieśni weselnej na zaślubiny króla z Boną. Co ciekawe, mimo że Ursinus znał język polski, Habsburżance nie dane było się uczyć mowy swoich przyszłych poddanych. To dziwne w kontekście prawie pewnego małżeństwa z Zygmuntem Augustem.
Żeby to zrozumieć konieczne jest chociażby pobieżne naświetlenie sytuacji politycznej w Europie Środkowej. Habsburgowie coraz bardziej starali się o hegemonię na tym obszarze. Przeszkodą była jednak potęga Jagiellonów i...królowa Bona. Otwarty konflikt nie wchodził w rachubę, ale Habsburgowie realizowali przecież dewizę cesarza Maksymiliana I, mówiącą: „Niech inni prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, zaślubiaj”. Małżeństwo Elżbiety miało więc zapobiec ewentualnym zamiarom Zygmunta I dochodzenia praw do korony Czech i Węgier oraz w przyszłości zapewnić połączenie Polski z dziedzicznymi krajami habsburskimi na wypadek wygaśnięcia dynastii Jagiellonów.
Żona Zygmunta I - osławiona Bona Sforza nienawidziła jednak Habsburgów, pomimo, że to właśnie dzięki ich staraniom ta "księżniczka bez księstwa", tułająca się z matką po różnych włoskich dworach, została królową Polski. Zadrą w oku była kwestia sukcesji mediolańskiej. Po bezpotomnej śmierci Franciszka Sforzy pretensje do spadku zgłosiła właśnie Bona, ale Karol przyłączył księstwo do swojego władztwa. W 1540 r. tytuł księcia Mediolanu otrzymał jego najstarszy syn - Filip. Habsburgowie rościli także pretensje do tronu węgierskiego, na którym zasiadała córka Bony - Izabela.
Królowa nie wygrała też tym razem z mężem. Preferowała małżeństwo swojego jedynaka z księżniczką francuską. O Bonie mawiano, że to ona nosi spodnie, a nie jej mąż. Tym razem dobrotliwy i ugodowy Zygmunt I postawił jednak na swoim. Uroczyste zaręczyny pary jagiellońsko - habsburskiej odbyły się 17 lipca 1536 roku w stolicy Tyrolu, Innsbrucku. Młodego króla zastępował sekretarz króla Zygmunta Janusz Latalski, biskup krakowski i przyszły prymas Polski. W imieniu Zygmunta Augusta złoty pierścień zaręczynowy 10-leniej Elżbiecie wręczył biskup i dyplomata Jan Dantyszek. Narzeczonego zobaczyła dopiero 7 lat później. Wcześniej tak opisał jej postać poeta Klemens Janicki:
Siodłać błękitne rumaki! Jedź pogoni chyża!
Auguście! Oto rzymska królowa się zbliża.
Wyjedź na jej spotkanie: ta dziewczyna hoża
Godna być uczestniczką królewskiego łoża.
Bowiem z takiego domu, z takiej krwi pochodzi
Jakiej ci jeno szukać małżonki się godzi.
Urodą tak kształtowna, tak piękna, że pewnie
Żadna z niewiast nie zdoła dorównać królewnie.
Nie słowom cudzym wierzę, lecz własnej źrenicy:
Bom ją widział przed laty w wiedeńskiej stolicy.
Szła z matką do świątyni świętego Szczepana
Z oczu jej promień strzelał a skromność dziewicza
Szkarłacica jagody pięknego oblicza”.
Do Krakowa Elżbieta przybyła 21 kwietnia 1543 roku w towarzystwie 200-osobowego orszaku. Niebo było zasnute chmurami, spadł wielki deszcz, co poczytano za złą wróżbę. Jechała powozem, a Zygmunt August jechał obok na białym koniu. Ślub i koronacja odbyły się 2 tygodnie później i na tym dolce vita austriackiej arcyksiężniczki się skończyło. Odprawiono do Austrii całą świtę Elżbiety, nadzór nad jej fraucymerem objęła Bona, którą teraz nazywano "starą królową".
W tym miejscu należy się kilka zdań wyjaśnienia. Jak bowiem Elżbieta mogła być koronowana na królową Polski, skoro ten tytuł przysługiwał królowej Bonie. Ano mogła, ponieważ Zygmunt August został koronowany vivente rege na króla Polski w 1530 roku. Formalnie współrządził więc z ojcem, nieformalnie rządziła Bona. Stara królowa otwarcie nienawidziła nowej. Mąż był początkowo obojętny. Elżbieta, chociaż piękna i wykształcona - nie pasowała do wawelskiej kamaryli. Była za skromna, nieśmiała i nie rozbudzona seksualnie. Szczególnie to ostatnie nie w smak było jej małżonkowi, który to bujne życie erotyczne za zgodą matki rozpoczął w wieku 15 lat z włoską dwórką swojej matki Dianą di Cordona.
Austriaczka była szykanowana na każdym kroku. Do legendy przeszedł incydent z serem parmezan, którego zażyczyła sobie Elżbieta. Problem był w tym, że ten gatunek sera posiadała w swojej kuchni jedynie Bona. Kiedy dowiedziała się, że poczęstowano nim młodą królową wpadła w wściekłość. Zabroniła dawać Elżbiecie czegokolwiek z jej spiżarni. Na wieść o tym, z Krakowa uciekł osobisty kucharz młodej królowej nie mogąc znieść upokorzeń. Praktycznie miłością i to ojcowską darzył ja tylko król Zygmunt, ale był pod pantoflem żony i wolał mieć święty spokój. A młoda Austriaczka płakała, nie umiała walczyć o swoje, czuła się niedowartościowana. Nie te drobne złośliwości były jednak najważniejsze. Małżonek czuł do niej obrzydzenie, ponieważ podobno w noc poślubną dostała padaczki.
I tu rodzi się pytanie: jak wywiad Jagiellonów mógł nie poinformować króla o chorobie narzeczonej jego syna, chorobie która praktycznie wykluczała urodzenie następcy tronu?! Pal licho zresztą szpiegów. Przypomnę, że nauczycielem młodej Elżbiety był przez kilka lat wspomniany już Kasper Velius Ursinus. Miał on duży sentyment do Polski /wychowywał się w Krakowie/ i był przyjacielem jednego z najbliższych współpracowników Zygmunta Starego, Jana Dantyszka. Musiałby zauważyć przypadłość Elżbiety, z którą przebywał na co dzień przez kilka lat i poinformować o tym Wawel. Część współczesnych psychiatrów jest zdania, że choroba królewny ujawniła się ze względu na traumatyczne przeżycia na dworze krakowskim. August zmuszał ją na przykład, żeby do łoża małżeńskiego wchodziła w asyście dworskiego orszaku. Dla wstydliwej i wychowanej według purytańskich zasad Habsburżanki musiał to być prawdziwy szok.
Bona nie musiała się już więc wysilać, żeby zohydzić Elżbietę w oczach Zygmunta Augusta. Ciągle obawiała się jednak, że przy Austriaczce zawiąże się stronnictwo prohabsburskie. Rodzice Elżbiety byli bardzo zafrasowani traktowaniem ich ukochanej córki w Polsce. Z tego powodu, a także ze względów politycznych przysłali na Wawel swojego człowieka w osobie Włocha Jana Marsupin. Być może zresztą Ferdynand celowo nie kazał uczyć Elżbiety języka polskiego. Oficjalnie wysłannik Habsburgów miał być tłumaczem młodej królowej, nieoficjalnie miał informować dwór we Wiedniu o zamiarach politycznych Jagiellonów. Bona ograniczyła jego kontakty z Elżbietą do minimum. W końcu jednak Marsupin spotkał się i z samą "starą królową". Bez ogródek przedłożył jej 24 punkty zażaleń i poinformował Bonę, że opinia publiczna oskarża ją o zamiar otrucia Elżbiety. Królowa jak zwykle wpadła w wściekłość i wykrzyczała, że nie pozwoli obcym dworom wtrącać się w sprawy polskie, jednocześnie dała jasno do zrozumienia, że los Elżbiety jest ściśle uzależniony od losu jej córki Izabeli na Węgrzech.
Kolejnym krokiem Bony była próba unieważnienia małżeństwa swojego syna. Według niej małżeństwo nie było skonsumowane /co było nieprawdą/, a ponadto dyspensa papieska na jego zawarcie dotyczyła trzeciego stopnia pokrewieństwa, a nie drugiego, jak było w rzeczywistości. I ten plan spalił na panewce, Habsburgowie szybko uzyskali zmianę dyspensy. Nadarzyła się jednak inna okazja. Latem 1543 roku w Krakowie wybuchła zaraza i Bona wysłała syna do Wilna, co było zresztą zgodne z życzeniami szlachty. Elżbieta została w Krakowie. Rozdzielenie małżeństwa stało się więc faktem. Zygmunt August bogato przez matkę wyekwipowany na Litwie robił to, co umiał najlepiej. Zabawom i hulankom nie było końca. Tam też poznał Barbarę Gasztold /Radziwiłłównę/, wdowę po wojewodzie nowogródzkim. To był początek ich brzemiennego w skutki dla Rzeczypospolitej romansu. Ojciec Elżbiety i cesarz Karol V uzależniali wypłatę lwiej części posagu od wspólnego zamieszkania małżonków. Po wielu perturbacjach Elżbieta przyjechała więc do Wilna, a królewski małżonek zaczął nagle okazywać jej więcej zainteresowania. Czy nią, czy raczej wyczekiwanym niebagatelnym posagiem, to już inna kwestia. Chciał nawet wejść w posiadanie pierścienia koronacyjnego królów angielskich, który jak wierzył był cudownym talizmanem przeciw epilepsji. Królowa była szczęśliwa, ale jej szczęście nie trwało długo. Litewski wilgotny klimat jej nie służył, musiała też wiedzieć o romansie męża z Barbarą. Ataki padaczki nasilały się. A August w tym czasie pognał co koń wyskoczy do Krakowa po resztę posagu. Elżbieta Habsburżanka, królowa Polski nie doczekała się powrotu męża, zmarła w osamotnieniu 15 czerwca 1545 roku w wieku 19 lat. Została pochowana z dala od rodzinnych stron w katedrze wileńskiej obok króla Aleksandra Jagiellończyka. Inskrypcja na jej grobie głosiła, że tu leży: „Elżbieta, Ferdynanda króla rzymskiego, węgierskiego i czeskiego córka, cesarza Karola V bratanica, Zygmunta Augusta króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego ukochana żona”.
Historia miała jednak ciąg dalszy. Habsburgom wydawała się dziwna zbieżność dat pomiędzy odebraniem posagu i śmiercią Elżbiety. Podejrzewali otrucie i zażądali zwrotu posagu. Zygmunt August odmówił, powołując się na kontrakt małżeński. Po czasie, pod wpływem ojca wypłacił Habsburgom 30 tys., złotych węgierskich tytułem odszkodowania. Stanowiło to ok. 1/3 posagu, który wniosła jego zmarła żona. I to jeszcze nie koniec. Minęło 8 lat i na tronie Polski zasiadła jako żona Zygmunta Augusta Katarzyna Habsburg... siostra Elżbiety. Jej historia jest także dramatyczna ale już nie tak tragiczna, jak Elżbiety.”
Wojciech Gatz
Bardzo ciekawy blog! Szukałam posta o Ludwice Marii Gonzadze, ale nie mam cierpliwości do przeglądania wszystkiego - proponuję dokleić z boku bajer: "wyszukaj w tym blogu". Bardzo by się przydał. Serdecznie pozdrawiam. F.
OdpowiedzUsuń