Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Władcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Władcy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 kwietnia 2019

Pałac Marysieńki w Gniewie

Przyszły król Polski Jan III Sobieski za namową Marie Casimire Louise de La Grange d'Arquien, znanej bardziej jako Marysieńka, w 1678 postawił w sumie niewielki  -  jak na miarę Marii Kazimiery - drewniany pałacyk rezydencjalny.
Budynek postawiono na podzamczu słynnego zamku w Gniewie. Jan III Sobieski pełnił wówczas obowiązki starosty gniewskiego
Od tamtej pory budynek przeszedł liczne przebudowy. Po zaborach mieścił się w nim spichlerz, koszary, a w XIX wieku więzienie - obok był budynek sądu. Obecnie piękny budynek w stylu neogotyckim pełni funkcję hotelu.

English resume
Marysieńka Palace in Gniew, Poland
The object was built in the years of 1674–1678 on the initiative of the then governor of Gniew, Jan Sobieski for his wife Maria Kazimiera, as a residential mansion.  After the first Polish partition in 1772, the Prussian authorities arranged the military barracks in it. Since 1920 the building has been used as a military storage, prison, and then as the plant one.

Wojciech Gatz
Fot. Elżbieta Fazel.

niedziela, 2 listopada 2014

Jak Mazowiecki Książe Trafił Na Łamy Literatury Światowej

Siemowit: Historia Zbrodni I Pokuty
 
Mazowiecki Piast udusił swoją swoją piękną żonę z zazdrości. Tym niecnym czynem piórem Williama Szekspira trafił do literatury światowej.
Książę Mazowiecki Siemowit III (lub Siemowit III). Za: www.interklasa.pl
Co łączy księcia mazowieckiego Siemowita III z Wiliamem Szekspirem? – zazdrość tego pierwszego i domniemany plagiat angielskiego dramaturga, który opisał historię Piasta w „Zimowej opowieści”. Żyjący w latach 1320-81 Siemowit III uznawany jest za jednego z bardziej wybitnych władców Mazowsza. Dzięki mądrej polityce zyskał sobie przychylność króla Kazimierza Wielkiego, wydał za mąż swoją córkę za Kaźka Słupskiego, królewskiego wnuka. Jego dalekosiężna polityka doprowadziła do zjednoczenia i usamodzielnienia Mazowsza w granicach dzielnicy Siemowita I.



Oprócz niewątpliwych zasług książę Siemowit był też czarnym charakterem
Cierpiał być może na kompleks Otella, ponieważ był chorobliwie wręcz zazdrosny. Czym więc wsławił się mazowiecki książę? Ano, zamordowaniem swojej małżonki. Śledztwo w tej sprawie przeprowadził Jerzy Sobczak, autor wielu powieści o duchach nawiedzających ziemie nad Wisłą i Wartą.



Ludmiła, bo tak miała na imię druga żona Siemowita, była księżniczką śląską i słynęła z urody. Książę był zakochany w niej po uszy. Ktoś puścił jednak plotkę o niewierności książęcej połowicy. Mimo że była brzemienna Siemowit kazał ją uwięzić, a po urodzeniu syna Henryka – udusić. Jest też wersja bardziej chyba jeszcze okrutna, o zamurowaniu nieszczęsnej Ludmiły żywcem w lochach zamku w Rawie Mazowieckiej.
Pozostałości po zamku w Rawie Mazowieckiej. Za: Wikipedia
I tak wzorem innych białogłów z tamtego okresu, które w sposób nagły rozstały się z życiem doczesnym, Ludmiła stała się duchem-białą damą i do dzisiaj podobno z zamkowej baszty zapewnia o północy o swojej niewinności. Można zjawie raczej wierzyć, bo po latach jej syn Henryk był kropla w kroplę podobny do ojca – matkobójcy. Gwoli prawdy trzeba zaznaczyć, że Siemowit bardzo żałował swojego czynu i do śmierci odprawiał pokuty. Nie przeszkodziło mu to jednak w schwytaniu domiemanego kochanka żony, włóczeniu go końmi i powieszeniu.

Mord na biednej Ludmile nie kończył tej ponurej historii opisanej w kronice Janka z Czarnkowa. Mały Henryk wychowany od 3 lat przez niańkę we wsi pod Rawą zostaje porwany przez ludzi wynajętych przez siostrę księcia, Małgorzatę.

I w tym momencie zaczyna się happy end, chociaż nie 100 procentowy. Dziecko miało bowiem szczęście, bo otrzymało staranne wychowanie na dworze książęcym. Mężem Małgorzaty był  książę słupski Kazimierz IV. Siemowit, kiedy pojął swój błąd zrobił wszystko, żeby pomóc synowi w karierze. Henryk został biskupem płockim. Doprowadził m.in. do zgody pomiędzy Władysławem Jagiełłą, a jego bratem Witoldem, który przebywał na wygnaniu u Krzyżaków. Jak jednak donosi Gazeta Krakowska w wydaniu magazynowym z 31.12.2010 roku, femme fatales nie opuściły rodu Siemowitów. Henryk poznał niejaką Ryngallę, siostrę Witolda, z którą mimo swojej biskupiej godności wziął ślub. Po niecałym roku zmarł, podobno otruty właśnie przez żonę. On także trafił do literatury. Jego historię w „Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza opowiada Maćko z Bogdańca.

Wróćmy jednak do Szekspira. Jego „Opowieść zimowa” napisana w 1610 roku bez wątpienia związana jest z życiem mazowieckiego Piasta i jego nieszczęsnej żony. Sprytny Anglik trochę pozmieniał fakty. Akcja nie toczy się w dalekiej i nie znanej nikomu Polsce, a na Sycylii, Piast Siemowit jest Czechem, a Henryk dziewczynką. Trudno powiedzieć, skąd słynny dramaturg dowiedział się o tej historii. Może skorzystał z romansu pasterskiego autorstwa swojego największego adwersarza Roberta Greene’a z 1590 roku, który to wprost odnosi się do Siemowita i Ludmiły. Może z kroniki Janka z Czarnkowa? Wspomniany Robert Green napisał, że Szekspir to aktor, który udaje pisarza i oskarżał go o plagiat. Tym niemniej „Opowieść zimowa”, ni to romans, ni tragikomedia, opowiadając o zagmatwanych ludzkich losach, opowiada o Polsce, a dokładniej o krwawej historii mazowieckiego Piasta. Tylko, kto zdaje sobie z tego sprawę…
Wojciech Gatz

PS Zainteresowanych tym tematem odsyłam także do mojego artykułu na tym blogu "Księżniczka Mazowiecka Cymbarka Prababka Rodu Habsburgów". Księżniczka Cymbarka to córka księcia Ziemowita IV Księżniczka Mazowiecka Cymbarka

Temat książąt mazowieckich porusza także tekst o zabytkowym drewnianym kościele we wsi Niestronno na Pałukach Drewniany kościół we wsi Niestronno

niedziela, 5 października 2014

Monachijski Pałac Nymphenburg – rezydencja rodu Wittelsbachów

Pałac Nymphenburg (niem. Schloss Nymphenburg) w stolicy Bawarii Monachium, był niegdyś letnią rezydencją Wittelsbachów.
W latach 60. XVII wieku teren przyszłego kompleksu pałacowo-ogrodowego został podarowany przez elektora Ferdynanda Marię Wittelsbacha małżonce Henrietcie Adelaidzie. Znajdował się tam wówczas tylko niewielki zameczek, zwany "zamkiem nimf". Prace nad nowym zamkiem letnim rozpoczął w 1664 boloński architekt Agostino Barelli. W 1702 roku na polecenie elektora Maksymiliana II Emanuela pałac został przebudowany - dobudowano do niego pawilony boczne z galeriami, stajnie dworskie, a także zwiększono obszar ogrodu. Nymphenburg stał się oficjalną rezydencją elektora i jego dworu.
Pałac Nymphenburg w Monachium
Do najpiękniejszych miejsc w zespole pałacowym należą m. in. Sala Lustrzana oraz Galeria Piękności - z portretami najpiękniejszych dam ówczesnej epoki. Współcześnie pałac i jego otoczenie uważany jest za jedno z najpiękniejszych tego typu miejsc w Europie.

Wittelsbachowie, to jedna z najstarszych dynastii niemieckich.
Herb rodu Wittelsbach
Panowali w Bawarii, Palatynacie Reńskim oraz przejściowo w Brandenburgii. Trzykrotnie zdobywali tron władców Niemiec. Zasiadali także przejściowo na tronach Szwecji, Danii, Węgier, Czech, Holandii, Grecji. Od 1919 roku Wittelsbachowie uznawani są przez jakobitów za prawowitych królów Anglii, Szkocji i Irlandii. 
Fot. Elisabeth Fazel.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Gdzie jest grób króla Bolesława II zwanego Szczodrym lub Śmiałym?

Ostatni król Polski z pierwszej linii Piastów, jest chyba jedną z najbardziej tajemniczych postaci w naszej historii. Nie znamy do końca prawdy o jego konflikcie ze św. Stanisławem, nie wiemy jak umarł i gdzie został pochowany.
Król Polski Bolesław II Szczodry
Bolesław II Szczodry zwany również Śmiałym /ok. 1042-1081?/, obłożony klątwą przez świętego Stanisława, biskupa krakowskiego, sam był czczony w zakonach cystersów i benedyktynów do końca 17. wieku, jako Venerabilis, czyli czcigodny. Jego święto obchodzono 11 kwietnia - dokładnie w rocznicę śmierci św. Stanisława. Teorii dotyczących przyczyn konfliktu pomiędzy królem a biskupem jest chyba tyle, co historyków zajmujących się tą problematyką. Im też zostawmy odpowiedź na pytanie, kto w tym konflikcie miał rację.

Przypomnę jedynie, że anatema nakładana na władcę wykluczała go ze społeczności i zwalniała m.in. jego poddanych z obowiązku posłuszeństwa. Była więc w średniowieczu dla każdej koronowanej głowy problemem nie lada i to już za życia doczesnego, nie wspominając o pozagrobowym. Św. Stanisław był jednak "tylko" biskupem krakowskim, a anatemą królewską osobę mógł potraktować wyłącznie zwierzchnik kościoła w Polsce, czyli metropolita gnieźnieński i oczywiście papież. O żadnej skutecznej klątwie nie mogło więc być raczej mowy. Po śmierci /zabójstwie, egzekucji?/ św. Stanisława król Bolesław panował jeszcze 3 lata. Następnie schronił się na Węgrzech przed agresją na Małopolskę swojego szwagra Wratysława II i buntem części możnowładców polskich. Legenda o królu-pokutniku powstała dopiero pod koniec 16. wieku w Karyntii, o czym za chwilę.
Domniemany grób króla Bolesława II w Ossach /Osjaku/ w Karyntii, Austria.
Najbardziej znany hipotetyczny grób Piastowicza znajduje się w klasztorze benedyktynów w Ossach /pol. Osjaku/, małej miejscowości na południu Karyntii w Austrii. Grób przykryty płytą z wizerunkiem konia opatrzony jest napisem mówiącym o tym, że tu leży król polski, zabójca biskupa Stanisława. Król podobno pielgrzymował do Rzymu licząc na pomoc papieża w powrocie do władzy. Mnisi z Ossach znaną współcześnie kronikę zaczęli pisać dopiero w 16 wieku. Rzeczywiście, są tam wzmianki o przybyciu do klasztoru w 11 wieku pokutnika, który ślubował milczenie i zajmował się posługiwaniem w gospodarstwie przyklasztornym. Wpisano też jego imię - Bolesław II. Wszystko to jednak dopiero 5 stuleci po przybyciu milczącego wędrowca! O tym, że jest on z rycerskiego rodu świadczył sposób, w jaki okiełznał konia, co bardzo zdziwiło benedyktynów. Prawdę wyjawił dopiero przed śmiercią, a na dowód swojej godności okazał królewski pierścień lub jak chcą inni szkatułę z klejnotami. Trochę to nagięte, bowiem trudno uwierzyć, że ubogi mnich żyjący niemal jak pustelnik miał przy sobie cały czas kosztowności.

Badania przeprowadzone w latach 50. ubiegłego stulecia przez hrabinę prof. Karolinę Lanckorońską wykazały, że grób pochodzi faktycznie z 11. wieku ale znajdują się w nim...doczesne szczątki żony założyciela klasztoru komesa Ozziusa - niejakiej Irinburgi. Natomiast płyta nagrobna została połączona z tym grobem przypuszczalnie dopiero w roku 1839. Część badaczy nie miała takiej pewności. Tak więc biedny król - tułacz dzieli ludzi nawet po śmierci.

Podzielił także co najmniej dwa współczesne państwa. Polska kilkakrotnie zwracała się o przeniesienie grobu na Wawel. Austria odmawiała. Polska żądała przeprowadzenia chociażby prac konserwacyjnych. Dokonali ich dopiero po II wojnie światowej stacjonujący w tej miejscowości członkowie II Korpusu Polskiego gen Andersa. Ponieważ nie mieli zgody miejscowych władz, Austriacy szybko przywrócili stan pierwotny.

Pięknie odrestaurowany grób "odsłonięto" dopiero w 2003 roku. Stało się to przy udziale władz Austrii, polskich dyplomatów i mediów. Pogodzono też naukowców umieszczając tabliczkę z napisem, że jest to domniemany grób polskiego władcy. Bo być może i nie spoczywa w nim osobiście ale to nie znaczy, że nie leży w innym miejscu. Klasztor jest dość spory.
Klasztor Wilten w Innsbrucku, Tyrol, Austria. Fot. Elżbieta Fazel, 2013.
Z kolei kronikarz Jan Długosz umieszcza miejsce spoczynku króla Bolesława w klasztorze Wilten, w Innsbrucku. Nie wiadomo skąd wziął swoje przekonanie. Skontaktowałem się w tej sprawie z klasztornymi historykami, ale oni o pochówku króla Polski na ich terenie pierwsze słyszą. Zaraz jednak dodają, że teoretycznie wszystko możliwe. Dawny kościół istniał tu już za czasów Cesarstwa Rzymskiego. Innsbrucka nie było, a opactwo Wilten /obecnie dzielnica stolicy Tyrolu/ zajmowało wówczas spory obszar. Niefortunnie - po dawnych kościołach i cmentarzach śladu już nie ma. Obecny klasztor i bazylika pochodzą z czasów o wiele późniejszych.

Popularnością cieszy się także hipoteza wysunięta przez prof. Zofię Kozłowską-Budkową, że zwłoki króla w 1086 roku zostały przeniesione do opactwa w Tyńcu. W grobie jednak znajdują się tylko dwa fragmenty kości i na ich podstawie trudno coś wywnioskować.

Nie wiemy więc dokładnie kiedy i jak zginął lub czy zmarł śmiercią naturalną, nie wiemy gdzie jest pochowany. Król Bolesław II doczekał się czarnej legendy, nie doczekał się jednak żadnej szczegółowej biografii. A szkoda. Obsadzał, jak chciał trony na Węgrzech i na Rusi. W Polsce zreformował system monetarny i odbudował organizację kościoła. Może był po prostu za Szczodry, a może za Śmiały.”


Wojciech Gatz, 2013.

sobota, 23 listopada 2013

Polonika w Tyrolskim Klasztorze Stams

Miejscowość Stams w austriackim Tyrolu znana jest ze słynnej szkoły, w której kształcą się najlepsi skoczkowie narciarscy świata /także Adam Małysz/ i z klasztoru cystersów, który dla Tyrolu ma takie znaczenie, jak katedra w Gnieźnie dla Polaków.
Henryk Karyncki, rzeźba przed wejściem do krypt Habsburgów. Klasztor Stams w Tyrolu, Austria.
Fot. Elżbieta Fazel
Miejsce to jest także związane pośrednio z naszą historią. W tym położonym w dolinie rzeki Inn, ok. 30 km na zachód od Innsbrucka cysterskim opactwie znajdują się groby pierwszych władców tej "krainy wśród gór", w tym księcia Meinharda II. Książe /1228-1295/ nazywany budowniczym i ojcem Tyrolu ufundował klasztor wraz z żoną Elżbietą Bawarską w 1284 roku. Pochowany jest tu również ich syn Henryk Karyncki /ok. 1265-1335/, król Czech i niekoronowany król Polski.
Płyta nagrobna Henryka Karynckiego, Klasztor Stams w austriackim Tyrolu.
Fot. Elżbieta Fazel

Prawo do korony świętego Wacława miało mu zapewnić pospiesznie zawarte małżeństwo z Anną Przemyślidką, siostrą Wacława III. Jej ojciec Wacław II był koronowanym królem Polski.  Henryka podejrzewa się o to, że ukradł polską koronę. Inna wersja mówi, że zginęła w trakcie morderstwa niekorowanego krola Polski Wacława III w Ołomuńcu.
Klasztor Stams w Tyrolu, Austria
Fot. Elżbieta Fazel
Klasztor w Stams ma jeszcze jeden polski akcent - bardziej współczesny. W 1984 papież Jan Paweł II podniósł kościół klasztorny do rangi bazyliki mniejszej.
Więcej zdjęć i historia klasztoru /jęz. angielski/ Kliknij Tutaj
Wojciech Gatz

piątek, 22 listopada 2013

Karol I Habsburg - Ostatni Władca Austro-Węgier

Władca nie może abdykować. Może zostać obalony i pozbawiony praw. Dobrze. To siła. Ale abdykacja — nigdy, nigdy, nigdy. Umrę raczej u twojego boku. A potem będzie Otto. A nawet jeśli zabiją nas wszystkich, będą inni Habsburgowie.”
Cesarzowa Zyta w liście do męża, cesarza Karola I Habsburga, AD 1918.
Cesarz Karol I Habsburg, popiersie w klasztorze Stams w austriackim Tyrolu
Fot. Elżbieta Fazel
Karol Wojtyła swoje imię otrzymał na Chrzcie Świętym właśnie na cześć Karola I Habsburga. Dlaczego? Kim był, w sumie mało znany, ostatni władca Austro-Węgier? Zacytujmy prof. Zachariasza Jabłońskego, definitora zakonu paulinów w Częstochowie: Karol Habsburg dał się poznać jako władca sprawiedliwy. - Uchodził za człowieka, który kierował się sprawiedliwością. Był kochającym ojcem ośmiorga dzieci, dbającym o ich katolickie wychowanie.
Urodził się 17 sierpnia 1887 r. na zamku Persenbeug w Dolnej Austrii. Jego rodzicami byli arcyksiążę Otto z dynastii habsbursko-lotaryńskiej i księżniczka Maria Józefina z Saksonii. Cesarz Franciszek Józef był jego stryjecznym dziadkiem. W 1900 roku Karol rozpoczął naukę w wiedeńskim Gimnazjum Szkockim. Nie zdawał matury, ponieważ cesarz Franciszek Józef uważał, że arcyksiążę nie powinien konkurować z tymi, którzy mogliby stać się w przyszłości jego poddanymi. W latach 1906-1908 był słuchaczem praskich uniwersytetów. Jednocześnie rozwijał karierę wojskową. W 1903 został mianowany podporucznikiem, a w 1905 rozpoczął regularną służbę. 21 października 1911 r. Karol ożenił się z księżniczką Zytą z rodu parmeńskich Burbonów.

Jest rok 2011, stoję przed popiersiem Karola w klasztorze cystersów w Stams w austriackim Tyrolu. Stoję i patrzę w martwe oczu z brązu człowieka, który w chwili śmierci ofiarował swoje wszystkie cierpienia Jezusowi i powiedział "Cierpię, aby wszystkie moje narody znowu się razem zeszły". Cierpiał jednak w milczeniu, na nic się nie skarżył. Poniżony i zapomniany, do końca pozostał władcą wiernym swoim ideom.
Klasztor Stams, Tyrol, Austria
Fot. Elżbieta Fazel
Jak do tego doszło? Cofnijmy się do roku 1916. W listopadzie przebywający na froncie Karol dostaje pilny telegram wzywający go do natychmiastowego powrotu do Wiednia. Umiera cesarz Franciszek Józef, który rządził blisko 70 lat. Karol ma dopiero 30 i staje przed nim zadanie chyba ponad jego siły. Wyrok bowiem już zapadł, a skazany może tylko prosić o łaskę. Likwidacja ostatniego bastionu katolicyzmu i władzy monarszej była z pewnością jedną z głównych przyczyn wybuchu I wojny światowej. Zdawał sobie z tego sprawę także umierający cesarz. W przeddzień swojej śmierci powiedział, że jego rządy zaczęły się od trudnych warunków Wiosny Ludów, a przekazuje je w jeszcze gorszych uwarunkowaniach. Stary monarcha wierzył jednak w Karola, wierzył w jego uczciwość i był przekonany, że młody władca sobie poradzi.
Zyta Burbon-Parmeńska, cesarzowa Austrii i królowa Węgier, żaona Karola I
Najważniejszym więc zadaniem nowego panującego okazało się zawarcie pokoju. Pierwszą inicjatywą pokojową Karola I był jego odręczny list do przywódców Ententy przekazany w dniu 24 marca 1917 r. przez spokrewnionego z Habsburgami księcia Sykstusa. Austro-Węgry uznawały prawa Francji do Alzacji i Lotaryngii, wyrażały również zgodę na istnienie niepodległej Serbii. Trochę później monarchia Habsburgów zgodziła się również na ustępstwa terytorialne Austrii na rzecz Włoch w rejonie Trentino, w południowym Tyrolu. Oferta pokojowa Karola I spotkała się z ciepłym przyjęciem tylko na wyspach brytyjskich. Odrzucił ją socjalistyczny rząd Francji i Włochy, które miały większe zakusy terytorialne. Niemcy również nie okazały się lojalnym sojusznikiem. Sprawujący tam faktyczną władzę marszałkowie Ludendorff i Hindenburg przede wszystkim byli ufni w swoją potęgę militarną, a po drugie woleli czekać. Przedłużająca się wojna oznaczała dalsze osłabienie Austro-Węgier, które były zmuszone do coraz większego podporządkowania się Niemcom. Mało tego, specjalna komórka w niemieckim Naczelnym Dowództwie kierowana przez płk. Maxa Bauera zaczęła oczerniać Karola I, oskarżając go nawet o... alkoholizm. Liczono na osłabienie jego pozycji we własnym kraju. Niemcy dążyły wszystkimi siłami do wdrożenia w życie koncepcji „Mitteleuropy”, tj. do narzucenia swojej bezwzględnej dominacji w Europie środkowej po Bałkany.

Karol I zaczął popełniać błędy. Pierwszym było powołanie na stanowisko ministra spraw zagranicznych niemcofila Ottokara Czernina von Chudenitz. Ten czeski arystokrata w 1918 roku oznajmił, że Francja kanałami dyplomatycznymi poszukiwała kontaktów z Habsburgami w celu zawarcia separatystycznego pokoju. W odpowiedzi na to łgarstwo Francuzi ujawnili wymianę korespondencji (włącznie z odręcznym listem Karola I z 24 marca 1917 roku) związaną z inicjatywą pokojową księcia Sykstusa. Niemcy wyraziły „zdziwienie”, mimo że o inicjatywie pokojowej byli przez Austriaków informowani i zażądali od Karola potwierdzenia sojuszniczej lojalności. Ten popełnił drugi błąd i w maju 1918 roku przybył do kwatery głównej Wilhelma II w belgijskim Spaa. Ta „podróż do Canossy” uzależniła całkowicie Austro-Węgry od Niemiec. Tym samym Habsburg przestał już być istotnym partnerem dla państw Ententy. Jego późniejsze wewnętrzne reformy: wprowadził opiekę emerytalną dla kalek wojennych i ich rodzin, przygotował plany powołania nowych ministerstw: opieki społecznej i zdrowia publicznego - nie miały już w obliczu całkowitej klęski żadnego znaczenia. Na koniec cesarz wykonał jeszcze jeden ruch. Zerwał sojusz z Niemcami i zwrócił się do prezydenta USA Woodrowa Wilsona z prośbą o pokój. Warunkiem była bezwarunkowa kapitulacja armii austro-węgierskiej, która nastąpiła 3 listopada 1918 roku. Monarchia Habsburgów przestała istnieć. 11 listopada cesarz ogłosił zaprzestanie prowadzenia przez swoją osobę spraw rządowych (co nie było jednak abdykacją), a 5 miesięcy później wraz z rodziną udał się do Szwajcarii.

Stąd dwukrotnie próbował odzyskać tron węgierski. W 1921 r. nie był nawet bez szans, bo popierała go część korpusu oficerskiego i szlachty. Wynajął samolot, przeleciał nad Alpami i wylądował na ściernisku tuż koło zamku hrabiego Czirakyego w miejscowości Denesta nad Jeziorem Nezyderskim. Zdrada i sprzeciw państw ościennych uniemożliwiły powrót Habsburga do władzy. Załadowano cesarsko-królewskich małżonków na angielską kanonierkę i spławiono Dunajem do Gałaty, a stamtąd na portugalską Maderę, na której Karol z żoną Zytą wylądowali 19 listopada 1921 roku.

Cesarz w wieku 34 lat był już całkiem siwy, bardzo podupadł na zdrowiu. Fatalne warunki sanitarne, w których przebywał jeszcze pogarszały jego stan. Karol i Zyta z dziećmi mieszkali w koszmarnych warunkach - bez elektryczności i bieżącej wody, w domu wilgotnym i zimnym. Ostatni na tronie Habsburgów, cesarz Karol I umarł w zapomnieniu w Funchal na Maderze 1 kwietnia 1922 roku na zapalenie płuc i został pochowany w kościele Nossa Senhora do Monte. Jego doczesne szczątki znajdują się  we wspomnianym tyrolskim klasztorze w Stams oraz na Jasnej Górze.

Trudno ocenić jego dwuletnie panowanie. Z pewnością nie był wystarczająco przygotowany do sprawowania władzy, w tak trudnym dla monarchii momencie. Z drugiej strony, nawet gdyby był, to i tak w obliczu tylu przeciwieństw nie miał prakycznie żadnych szans.

Na koniec zacytujmy słowa francuskiego pisarza Anatola France, radykalnego socjalisty, którego trudno posądzić o sympatie do katolicyzmu i monarchizmu. Stwierdził on, że "Jedynym uczciwym człowiekiem, który pojawił się podczas wojny był Karol Austriacki. Ale on był świętym i nikt go nie słuchał". Syn Karola I, Otto w 1977 roku przyjechał do Krakowa na powtórny pogrzeb króla Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki. Był jedynym potomkiem Piastów i Jagiellonów na tej uroczystości. Syna Karola I ma obecnie 99 lat i mieszka w Pöcking w Bawarii. Do 2007 roku był głową Domu Habsburgów - linii Lotaryńskiej. Zrzekł się tej funkcji na rzecz swojego syna Karola. 
Wojciech Gatz
Zdjęcie Cesarza Karola I i więcej za: Tyrol Guide 
Polecam również mój artykuł opublikowany w „Focus” „Niech Europa wojuje, my będziemy się żenić” o dzisiejszych losach członków Dynastii Habsburgów, dostępny na witrynie internetowej: www.focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/niech-europa-wojuje-my-bedziemy-sie-zenic/nc/1/  
Żródła:
Grzegorz Kucharczyk, Ostatni na tronie Habsburgów - cesarz Karol I (IV). W 80 rocznicę śmierci
Portal: www.wladcy.myslenice.net.pl

czwartek, 21 listopada 2013

Elżbieta Habsburżanka, Nieszczęśliwa Królowa Polski

"Uczuliśmy, zaiste, wielkie zmartwienie, tracąc niespodziewanie córkę najmilszą, najukochańszą i pierworodną, a więc pierwociny maleństwa Naszego, Tę, która pierwsza nazwała nas słodkim imieniem ojca.” Tak napisał po śmierci córki Elżbiety Ferdynand I Habsburg, król niemiecki i późniejszy Święty Cesarz Rzymski.
Elżbieta Habsburżanka i Zygmunt II August
Elżbieta Habsburżanka /niem. Elisabeth von Österreich/ urodziła się w 1526 roku w Linzu, Austria. Od kolebki wisiało nad nią fatum. Ten zły los, który ją czekał związany był z osobą jej przyszłego małżonka - Zygmunta Augusta - króla Polski i Wielkiego Księcia Litwy oraz jego matki Bony Sforza. Mała Elżbietka na całe szczęście nie zdawała sobie sprawy z tego co ją czeka. Była pierworodną córką Arcyksięcia Ferdynanda I, tytularnego króla rzymskiego, późniejszego cesarza i Anny Jagiellonki córki Władysława Jagiellończyka, króla Węgier i Czech. Dziadkiem po mieczu był Filip I Kastylijski, a stryjem cesarz Karol V. Austriacka księżniczka była najstarszym spośród piętnaściorga dzieci. Rodzice darzyli swoją pierworodną córkę miłością, chociaż wychowywali ją według rygorystycznych zasad. Zapewniono jej też staranne wykształcenie. Kiedy ukończyła 5 lat na zamku Ambras w Innsbrucku nauczycielem Elżbiety został wybitny humanista i poeta Kasper Velius Ursinus. Ten sam, który opiewał wierszem zwycięstwo króla Polski Zygmunta Starego pod Orszą i był autorem pieśni weselnej na zaślubiny króla z Boną. Co ciekawe, mimo że Ursinus znał język polski, Habsburżance nie dane było się uczyć mowy swoich przyszłych poddanych. To dziwne w kontekście prawie pewnego małżeństwa z Zygmuntem Augustem. 

Żeby to zrozumieć konieczne jest chociażby pobieżne naświetlenie sytuacji politycznej w Europie Środkowej. Habsburgowie coraz bardziej starali się o hegemonię na tym obszarze. Przeszkodą była jednak potęga Jagiellonów i...królowa Bona. Otwarty konflikt nie wchodził w rachubę, ale Habsburgowie realizowali przecież dewizę cesarza Maksymiliana I, mówiącą: „Niech inni prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, zaślubiaj”. Małżeństwo Elżbiety miało więc zapobiec ewentualnym zamiarom Zygmunta I dochodzenia praw do korony Czech i Węgier oraz w przyszłości zapewnić połączenie Polski z dziedzicznymi krajami habsburskimi na wypadek wygaśnięcia dynastii Jagiellonów.

Żona Zygmunta I - osławiona Bona Sforza nienawidziła jednak Habsburgów, pomimo, że to właśnie dzięki ich staraniom ta "księżniczka bez księstwa", tułająca się z matką po różnych włoskich dworach, została królową Polski. Zadrą w oku była kwestia sukcesji mediolańskiej. Po bezpotomnej śmierci Franciszka Sforzy pretensje do spadku zgłosiła właśnie Bona, ale Karol przyłączył księstwo do swojego władztwa. W 1540 r. tytuł księcia Mediolanu otrzymał jego najstarszy syn - Filip. Habsburgowie rościli także pretensje do tronu węgierskiego, na którym zasiadała córka Bony - Izabela.

Królowa nie wygrała też tym razem z mężem. Preferowała małżeństwo swojego jedynaka z księżniczką francuską. O Bonie mawiano, że to ona nosi spodnie, a nie jej mąż. Tym razem dobrotliwy i ugodowy Zygmunt I postawił jednak na swoim. Uroczyste zaręczyny pary jagiellońsko - habsburskiej odbyły się 17 lipca 1536 roku w stolicy Tyrolu, Innsbrucku. Młodego króla zastępował sekretarz króla Zygmunta Janusz Latalski, biskup krakowski i przyszły prymas Polski. W imieniu Zygmunta Augusta złoty pierścień zaręczynowy 10-leniej Elżbiecie wręczył biskup i dyplomata Jan Dantyszek. Narzeczonego zobaczyła dopiero 7 lat później. Wcześniej tak opisał jej postać poeta Klemens Janicki:

Siodłać błękitne rumaki! Jedź pogoni chyża!

Auguście! Oto rzymska królowa się zbliża.

Wyjedź na jej spotkanie: ta dziewczyna hoża

Godna być uczestniczką królewskiego łoża.

Bowiem z takiego domu, z takiej krwi pochodzi

Jakiej ci jeno szukać małżonki się godzi.

Urodą tak kształtowna, tak piękna, że pewnie

Żadna z niewiast nie zdoła dorównać królewnie.

Nie słowom cudzym wierzę, lecz własnej źrenicy:

Bom ją widział przed laty w wiedeńskiej stolicy.

Szła z matką do świątyni świętego Szczepana

Z oczu jej promień strzelał a skromność dziewicza

Szkarłacica jagody pięknego oblicza”.

Do Krakowa Elżbieta przybyła 21 kwietnia 1543 roku w towarzystwie 200-osobowego orszaku. Niebo było zasnute chmurami, spadł wielki deszcz, co poczytano za złą wróżbę. Jechała powozem, a Zygmunt August jechał obok na białym koniu. Ślub i koronacja odbyły się 2 tygodnie później i na tym dolce vita austriackiej arcyksiężniczki się skończyło. Odprawiono do Austrii całą świtę Elżbiety, nadzór nad jej fraucymerem objęła Bona, którą teraz nazywano "starą królową".

W tym miejscu należy się kilka zdań wyjaśnienia. Jak bowiem Elżbieta mogła być koronowana na królową Polski, skoro ten tytuł przysługiwał królowej Bonie. Ano mogła, ponieważ Zygmunt August został koronowany vivente rege na króla Polski w 1530 roku. Formalnie współrządził więc z ojcem, nieformalnie rządziła Bona. Stara królowa otwarcie nienawidziła nowej. Mąż był początkowo obojętny. Elżbieta, chociaż piękna i wykształcona - nie pasowała do wawelskiej kamaryli. Była za skromna, nieśmiała i nie rozbudzona seksualnie. Szczególnie to ostatnie nie w smak było jej małżonkowi, który to bujne życie erotyczne za zgodą matki rozpoczął w wieku 15 lat z włoską dwórką swojej matki Dianą di Cordona.

Austriaczka była szykanowana na każdym kroku. Do legendy przeszedł incydent z serem parmezan, którego zażyczyła sobie Elżbieta. Problem był w tym, że ten gatunek sera posiadała w swojej kuchni jedynie Bona. Kiedy dowiedziała się, że poczęstowano nim młodą królową wpadła w wściekłość. Zabroniła dawać Elżbiecie czegokolwiek z jej spiżarni. Na wieść o tym, z Krakowa uciekł osobisty kucharz młodej królowej nie mogąc znieść upokorzeń. Praktycznie miłością i to ojcowską darzył ja tylko król Zygmunt, ale był pod pantoflem żony i wolał mieć święty spokój. A młoda Austriaczka płakała, nie umiała walczyć o swoje, czuła się niedowartościowana. Nie te drobne złośliwości były jednak najważniejsze. Małżonek czuł do niej obrzydzenie, ponieważ podobno w noc poślubną dostała padaczki.

I tu rodzi się pytanie: jak wywiad Jagiellonów mógł nie poinformować króla o chorobie narzeczonej jego syna, chorobie która praktycznie wykluczała urodzenie następcy tronu?! Pal licho zresztą szpiegów. Przypomnę, że nauczycielem młodej Elżbiety był przez kilka lat wspomniany już Kasper Velius Ursinus. Miał on duży sentyment do Polski /wychowywał się w Krakowie/ i był przyjacielem jednego z najbliższych współpracowników Zygmunta Starego, Jana Dantyszka. Musiałby zauważyć przypadłość Elżbiety, z którą przebywał na co dzień przez kilka lat i poinformować o tym Wawel. Część współczesnych psychiatrów jest zdania, że choroba królewny ujawniła się ze względu na traumatyczne przeżycia na dworze krakowskim. August zmuszał ją na przykład, żeby do łoża małżeńskiego wchodziła w asyście dworskiego orszaku. Dla wstydliwej i wychowanej według purytańskich zasad Habsburżanki musiał to być prawdziwy szok.

Bona nie musiała się już więc wysilać, żeby zohydzić Elżbietę w oczach Zygmunta Augusta. Ciągle obawiała się jednak, że przy Austriaczce zawiąże się stronnictwo prohabsburskie. Rodzice Elżbiety byli bardzo zafrasowani traktowaniem ich ukochanej córki w Polsce. Z tego powodu, a także ze względów politycznych przysłali na Wawel swojego człowieka w osobie Włocha Jana Marsupin. Być może zresztą Ferdynand celowo nie kazał uczyć Elżbiety języka polskiego. Oficjalnie wysłannik Habsburgów miał być tłumaczem młodej królowej, nieoficjalnie miał informować dwór we Wiedniu o zamiarach politycznych Jagiellonów. Bona ograniczyła jego kontakty z Elżbietą do minimum. W końcu jednak Marsupin spotkał się i z samą "starą królową". Bez ogródek przedłożył jej 24 punkty zażaleń i poinformował Bonę, że opinia publiczna oskarża ją o zamiar otrucia Elżbiety. Królowa jak zwykle wpadła w wściekłość i wykrzyczała, że nie pozwoli obcym dworom wtrącać się w sprawy polskie, jednocześnie dała jasno do zrozumienia, że los Elżbiety jest ściśle uzależniony od losu jej córki Izabeli na Węgrzech.

Kolejnym krokiem Bony była próba unieważnienia małżeństwa swojego syna. Według niej małżeństwo nie było skonsumowane /co było nieprawdą/, a ponadto dyspensa papieska na jego zawarcie dotyczyła trzeciego stopnia pokrewieństwa, a nie drugiego, jak było w rzeczywistości. I ten plan spalił na panewce, Habsburgowie szybko uzyskali zmianę dyspensy. Nadarzyła się jednak inna okazja. Latem 1543 roku w Krakowie wybuchła zaraza i Bona wysłała syna do Wilna, co było zresztą zgodne z życzeniami szlachty. Elżbieta została w Krakowie. Rozdzielenie małżeństwa stało się więc faktem. Zygmunt August bogato przez matkę wyekwipowany na Litwie robił to, co umiał najlepiej. Zabawom i hulankom nie było końca. Tam też poznał Barbarę Gasztold /Radziwiłłównę/, wdowę po wojewodzie nowogródzkim. To był początek ich brzemiennego w skutki dla Rzeczypospolitej romansu. Ojciec Elżbiety i cesarz Karol V uzależniali wypłatę lwiej części posagu od wspólnego zamieszkania małżonków. Po wielu perturbacjach Elżbieta przyjechała więc do Wilna, a królewski małżonek zaczął nagle okazywać jej więcej zainteresowania. Czy nią, czy raczej wyczekiwanym niebagatelnym posagiem, to już inna kwestia. Chciał nawet wejść w posiadanie pierścienia koronacyjnego królów angielskich, który jak wierzył był cudownym talizmanem przeciw epilepsji. Królowa była szczęśliwa, ale jej szczęście nie trwało długo. Litewski wilgotny klimat jej nie służył, musiała też wiedzieć o romansie męża z Barbarą. Ataki padaczki nasilały się. A August w tym czasie pognał co koń wyskoczy do Krakowa po resztę posagu. Elżbieta Habsburżanka, królowa Polski nie doczekała się powrotu męża, zmarła w osamotnieniu 15 czerwca 1545 roku w wieku 19 lat. Została pochowana z dala od rodzinnych stron w katedrze wileńskiej obok króla Aleksandra Jagiellończyka. Inskrypcja na jej grobie głosiła, że tu leży: „Elżbieta, Ferdynanda króla rzymskiego, węgierskiego i czeskiego córka, cesarza Karola V bratanica, Zygmunta Augusta króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego ukochana żona”.

Historia miała jednak ciąg dalszy. Habsburgom wydawała się dziwna zbieżność dat pomiędzy odebraniem posagu i śmiercią Elżbiety. Podejrzewali otrucie i zażądali zwrotu posagu. Zygmunt August odmówił, powołując się na kontrakt małżeński. Po czasie, pod wpływem ojca wypłacił Habsburgom 30 tys., złotych węgierskich tytułem odszkodowania. Stanowiło to ok. 1/3 posagu, który wniosła jego zmarła żona. I to jeszcze nie koniec. Minęło 8 lat i na tronie Polski zasiadła jako żona Zygmunta Augusta Katarzyna Habsburg... siostra Elżbiety. Jej historia jest także dramatyczna ale już nie tak tragiczna, jak Elżbiety.”

Wojciech Gatz

Stanisław I Leszyński, król Polski, książę Baru i Lotaryngii

"I wziął Leszczyński koronę krwawą,
Lecz krótko zdobił nią skronie.
Bo gdy Szwed przegrał bój pod Połtawą,
August znów zasiadł na tronie.
Król przetrwał mężnie ciosy i burze,
Tak jak na mędrca przystało.
A Bóg mu za to dał w jego córze,
Swietniejszą cieszyć się chwałą".
Autor: Władysław Bełza
Stanisław Leszczyński, 2-krotny król Polski, król tułacz, filozof, człowiek o przynajmniej dwóch twarzach. Jest to także jeden z najmniej znanych władców  Polski. A szkoda, bo to postać barwna, nietuzinkowa. Był najdłużej żyjącym królem Rzeczpospolitej. W historii różnie go oceniano, często dzieląc jego życiową postawę na dwa okresy: polski i francuski. W każdym bądź razie jego życie jest gotowym scenariuszem na film sensacyjny.
Pochodził z możnego rodu z Wielkopolski herbu Wieniawa, urodził się 20 października 1677 roku we Lwowie. Jego kariera potoczyła by się pewno podobnie, jak większości przedstawicieli rodów magnackich i skończyła na godności wojewody lub buławie hetmańskiej, gdyby nie zażyłość z królem Szwecji Karolem XII. Trwała Wojna Północna i Szwedzi mimo neutralności Polski bez oporu zajęli Warszawę. Klęski elektora saskiego, bo pod tym sztandarem August II Mocny ówczesny król Polski brał udział w tym konflikcie, nie przysparzały mu zwolenników nad Wisłą. Jednym z oponentów był ojciec Stanisława, podskarbi wielki koronny Rafał Leszczyński,. Po jego nagłej śmierci śmierci, kontynuatorem polityki ojca stał się 26 letni Stanisław, wówczas już wojewoda poznański. Z Karolem XII spotkali się po raz pierwszy w Lidzbarku. Młody Leszczyński bardzo przypadł Szwedowi do gustu. Tak bardzo, że postanowił uczynić go królem Polski!
Katarzyna Opalińska, żona Stanisława Leszczyńskiego, królowa Polski, księżna Lotaryngii i Baru.
"Elekcja" Stanisława odbyła się 2 lipca 1704 roku i była farsą. Rok później, po koronacji 4 października 1705 roku, Leszczyński już jako Stanisław I podpisał  traktat o przyjaźni polsko - szwedzkiej. Był to początek końca potężnej niegdyś Rzeczpospolitej Jagiellonów. Był to też czas narodzin nowego hegemona w Europie środkowej, Rosji. W 1709 roku wojska Karola XII doznały klęski w bitwie z carem Piotem I pod Połtawą i tak skończyła się wielkość Szwecji, a  zaczęła się epoka dominacji Rosji. Karol osadza swojego protegowanego w Księstwie Dwóch Mostów nad Renem. I Tak Stanisław I zostaje "monarchą bez ziemi". 
Do Polski wraca August Mocny, który chcąc raz na zawsze pozbyć się rywala do tronu zleca na niego zamachy. Ile ich było, tak na prawdę nie wiadomo. Pierwsza próba miała miejsce w 1715 roku, pomysłodawcą był Jakub Henryk Flemming, feldmarszałek saski. Króla zamierzano porwać z karety podczas przejażdżki. Spisek jednak wydał się, a w karecie zamiast leszczyńskiego był jego dworzanin Trębski. Ujęto trzech zamachowców, kary łamaniem kołem uniknęli dzięki okazaniu im królewskiej łaski. Potem była jeszcze próba otruciem arszenikiem dodanym do tytoniu fajkowego i nasyłano na króla płatnych zbirów. Wszystko na całe szczęście  na nic. Tym niemniej król postanowił zmienić miejsce swojego pobytu i w 1719 roku osiadł w alzac­kim Wissemburgu. Wydawało się, że jego kariera dobiegła końca. I wtedy stał się cud tak wielki, że Leszczyński, na wieść o nim zemdlał. Do zapomnianego króla Polski przyjechali swaci z Wersalu, aby poprosić w imieniu 14. letniego Ludwika XV, o rękę jego córki Marii. Bourbonowie liczyli, że uboga Maria nie bedzie wtrącać się w sprawy polityczne, a oni przez ten mariaż zwiększą swoje wpływy w Polsce. Francuzi nie przeliczyli się na pewno co do pierwszego. Maria była cicha i potulna, a w Wersalu rządziła metresa królewska Madame de Pompadour. Ze zwiększeniem wpływów w Polsce poszło już gorzej. W 1733 roku Leszczyński przebrany za kupca udaje się do Warszawy. 10 września ambasador francuski przeprowadza go bocznym wejściem do ołtarza w kościele św. Anny i ukazuje rodakom. Wzruszony tłum ze wzruszenia krzyczy Vivat i śpiewa Te deum, a 2 dni później Leszczyński po raz drugi zasiada na tronie Polski. 
Lata tułaczki odcisnęły jednak piętno na jego wyglądzie. Zacytujmy list gończy policji austriackiej:
Otyły, średniego wzrostu, twarz okrągła, duże brwi siwe, nos mierny orli, zęby zniszczone, sczerniałe od tytoniu, wiek od 50 do 60, lecz bliżej sześćdziesiątki".
Po latach jawi się, nie jako władca narzucony przez obce mocarstwo, ale jako "Piast", reprezentant ducha narodego. Królem nie był jednak długo. Niespełna 2 miesiące po tym wydarzeniu do Polski wkraczają wojska rosyjskie i pod ich szablami królem ponownie zostaje Sas. Leszczyński ucieka w przebraniu chłopa do Królewca. W Europie wybucha wojna o tzw. sukcesję Polską, a Stanisław I abdykuje w zamian otrzymując w dożywocie tron Księcia Baru a później Lotaryngii. To chyba najlepszy okres w jego życiu. Doprowadził tą krainę do rozkwitu, budował szpitale i ochronki, był cenionym mecenasem sztuki. Z myślą o Polakach założył szkołę rycerską. W Luneville, gdzie rezydował opublikował jeden z najważniejszych traktatów politycznych XVIII wieku „Głos wolny wolność ubezpie­czający". 
Maria Leszczyńska, królowa Francji, młodsza córka króla polskiego Stanisława Leszczyńskiego i Katarzyny Opalińskiej.
Postulował w nim konieczność naprawy Rzeczypospolitej poprzez m.in. uwłaszenie chłopów, wprowadzenie gospodarki czynszowej. rozwój handlu, uzdrowienie sytuacji w polskich urzędach i sądach oraz odbudowę 100 tysięcznej armii. Wskazywał jednocześnie skąd pozyskać na te cele pieniądze. Niektórzy badacze autorstwo tego dzieła przypisują anonimowemu szlachcicow polskiemu. Nawet jeżeli tak było, to król Polski się pod nim podpisał, co było i jest /nawet dzisiaj/ częstą praktyką. W innych swoich pracach dawał wyraz swoim marzeniom pacyfistycznym. Ten dobrtliwy król-filozof chciał uczynić człowieka szczęśliwym. Sam chyba szczęsliwy był. Miał liczne słabostki i skłonność do żartów - uwielbiał płeć piękną, piwo i namiętnie palił fajkę. 
Może ta ostatnia przywara stała się zresztą przyczyną jego śmierci. Jedna z anegdot głosi, że sędziwy król leżać w łóżku palił fajkę, od której zajęła się ogniem pościel. Przeraził tym pokojówkę, która zaczęła głośno krzyczeć. Król Stanisław na ten widok wycharczał: Nigdy nie myślałem, że w tym wieku będę jeszcze płonął takim okiem na widok młodej niewiasty. Oficjalna przyczyna śmierci Leszczyńskiego mówi jednak o zaprószeniu ognia z kominka. Tym bardziej ta pierwsza wydaje się sympatyczniejsza. W wyniku poparzeń król Polski w latach 1705-1709 i 1733-1736 Stanisław I Leszczyński, książę Lotaryngii i Baru zmarł w wieku 90. lat  23 lutego 1766.
Tułaczem był także po śmierci. Jego grobowiec w Notre-Dame de Bonsecours w Nancy został zbeszczeszczony w trakcie rewolucji francuskiej. Szczątki królewskie przewieziono wpierw do Warszawy, potem do Petersburga. W 1924 trumienka z doczesnymi pozostałościami po królu leżała przez 2 lata w szafie /sic/ w Zamku Królewskim w Warszawie. W 1928 roku przesłano ją do Krakowa, na Wawel, gdzie król spoczywa do dzisiaj.
Król Stanisław I był z pewnością jednym z najwybitniejszych postaci Oświecenia. Całe życie szukał "trzeciej drogi" dla Polski. Kochany przez Francuzów, zapomniany w Polsce.

Wojciech Gatz

środa, 20 listopada 2013

Jaki jest związek Króla Jagiełły z Wampirem Drakula, czyli Zakon Smoka

Wiemy na pewno, że istniał, znamy jego członków, regułę i to wszystko albo prawie wszystko. Całość owiana jest tajemnicą i średniowiecznym mistycyzmem. Zakon Smoka (łac. Societas Draconistrarum),  bo o nim mowa, powstał 12 grudnia 1408 roku z inicjatywy króla Węgier i późniejszego cesarza rzymskiego Zygmunta Luksemburczyka. Zakon miał charakter świecki i podlegał władzy królewskiej. 
Herb Króla Władysława Jagiełły z insygniami Zakonu Smoka
Na tle innych, licznych w tamtych czasach zakonów i bractw rycerskich wyróżniał się przede wszystkim swoim składem. Była to, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli sama śmietanka ówczesnej elity europejskiej. Obok założyciela, prawnuka Kazimierza Wielkiego Zygmunta Luksemburczyka, członkami Zakonu byli m.in. król Polski Władysław Jagiełło i król Anglii Henryk V Lancaster. 
Cesarz Zygmunt Luksemburczyk
Koniec 14. wieku, to nasilająca się ekspansja Imperium Otomańskiego. W 1389 roku Turcy pod wodzą sułtana Murada I pokonali serbskiego księcia Łazarza w bitwie na Kosowym Polu. Król Zygmunt był pewien, że następne na drodze wojsk tureckich będą Węgry. A że teoretycznie najlepszą obroną jest atak, postanowił nie czekać. Ogłosił krucjatę i skrzyknął co najprzedniejszych rycerzy z Francji, Niemiec, Anglii i Włoch. Razem z 5 tys. armią węgierską i wojskami hospodara wołoskiego siły chrześcijańskie liczyły około 15 tys. ludzi. Pech w tym, że podobnie myślał sułtan osmański Bajazyd I. Odstąpił od oblężenia Konstantynopola i wyruszył na spotkanie z krzyżowcami. Obie armie spotkały 23 września 1396 roku się pod naddunajską twierdzą Nikopolis. Nikopolis, to w języku greckim "miasto zwycięstwa". Za sprawą 2 tys. kontygentu francuskiego przypadło ono Turkom. Francuzi nie uznawali zwierzchnictwa Luksemburczyka i sami, bez uzgodnienia ruszyli do ataku. Zygmunt w tym czasie dopiero formował pozostałe wojska. Ten błąd kosztował życie co najmniej 8 tys. rycerzy. Krzyżowcy zostali rozbici, a i sam król Zygmunt ledwo uszedł z pola walki żywy. Uratował go podobno pozostający na jego służbie polski szlachcic Ścibor ze Ściborzyc. Krucjata została nazwana neapolitańską i była ostatnim zrywem rycerstwa zachodnio-europejskiego w walce ze światem islamu. 
Vlad III Palownik, legendarny "wampir" Dracula
Węgierski król zdał sobie sprawę, że nie ma co dalej polegać na skuteczności oręża rycerskiego. Potrzebne były sojusze, polityka i zakulisowe gry. Po klęsce pod Nikopilis jego pozycja na Węgrzech uległa dalszemu osłabieniu. Zawarł więc sojusz z hrabią Hermanem II Cylejskim i Nikolą II Gorjańskim – banem Mačvy i Chorwacji, którzy pomogli mu przywrócić spokój i pokonać wewnętrznych rywali.
Kolejnym krokiem było założenie Zakonu Smoka, z niemiecka nazywanego Drachenorden, swoistej politycznej ligi, a w zasadzie ekstraklasy europejskiej. Członkowie Zakonu mieli przede wszystkim chronić chrześcijańską Europę przed imperium osmańskim oraz króla i jego następców. W zamian mogli spodziewać się licznych przywilejów. Patronem Drachenorden został św. Jerzy, który jak wiadomo ze smokami umiał sobie nieźle radzić. 
Na początku Zakon zrzeszał 21 członków. Byli wśród nich m.in. władca Serbii Stefan Lazarević, możnowładca Górnych Węgier Ścibor ze Ściborzyc (arystokrata polskiego pochodzenia herbu Ostoja), palatyn Węgier Nicholas II Garay oraz Vlad II Diabeł z synem Vladem III Palownikiem, hospodarzy  wołoscy. Ten ostatni, to legendarny wampir Drakula. Zakonowi zawdzięczał zresztą swój przydomek "Draco" - smok, przekształcony następnie w "Dracul" - diabeł. 
Z biegiem czasu do reguły zakonnej przystąpili niektórzy władcy europejscy, w tym król Anglii Henryk V, król Polski Władysław Jagiełło, król Neapolu  Alfonso V Aragoński, książę Bawarii i król Danii Krzysztof III , władca Styrii, Karyntii i Krainy arcyksiążę Ernest Żelazny Habsburg (mąż księżniczki piastowskiej Cymbarki), wielki książę litewski Witold, a także poeta kompozytor i dyplomata w służbie cesarza Oswald von Wolkenstein z Tyrolu oraz członkowie znamienitych rodów włoskich. Wszyscy, za wyjątkiem koronowanych głów składali przysięgę na wierność Luksemburczykowi. Gwoli prawdy należy zaznaczyć, że historycy nie są zgodni, co do kolejności wstępowania poszczególnych możnowładców do Zakonu. 
Jan Długosz tak opisuje herb Ordo Draconi: "Symbolem (...) był smok zwinięty w kłębek, dotykający głową ogona, z otwartą paszczą ziejącą ogniem, skropiony krwią na grzbiecie na kształt krzyża. Nad nim znajdował się znak krzyża wypuszczający promienie i w środku taki napis; O, jak miłosierny jest Bóg sprawiedliwy i łagodny!". Do symboliki zakonu nawiązywało wiele herbów szlachty rumuńskiej i węgierskiej, w tym Batorych. Także herb króla Władysława Jagiełły zawiera jego insygnia. Strojem organizacyjnym był czerwony kaftan i zielony płaszcz. Najsłynniejszy chyba monaster Zakonu Smoka mieścił się na jeziorze Snagov w Rumunii. Najsłynniejszy dlatego, że znaleziono tu grób Drakuli. Doczesnych szczątków "wampira" jednak w nim nie było...
Wraz ze śmiercią swojego założyciela Zygmunta Luksemburskiego umarł i smoczy zakon. Nigdy formalnie nie został rozwiązany. Po prostu zmieniły się polityczne interesy, a i Turcy chwilowo przestali zagrażać Europie.
I to w zasadzie wszystko, co wiemy o Zakonie Smoka. Reszta to tylko domysły. Jego członków posądza się o o ezoteryzm, sekcizm i okrucieństwo. Wszystko jednak opatrzone zwrotem "podobno". Tym niemniej Zakon Smoka rozpala wyobraźnię do dzisiaj. Wiele współczesnych bractw rycerskich przybrało to miano, a w internecie funkcjonują gry odwołujące się do jego historii.

Wojciech Gatz