środa, 20 listopada 2013

Pierwsze nowozytne ludobojstwo: francuska Wandea

Temat na pewno nie jest ani łatwy ani przyjemny. Mija wlaśnie 220 lat od pierwszego zaplanowanego z zimną krwią ludobójstwa w imie racji ideologicznych, w historii ludzkosci. Mialo miejsce w 1793 roku w ubogich i zaniedbanych gospodarczo prowincjach południowo-zachodniej Francji.

Oficjalny sztandar Wandei, zwany „sercem wandejskim” – krzyż wyrastający z czerwonego serca. Napis brzmi „Dieu Le Roi” – Bóg i król.
Antyrewolucyjne wystąpienia rozpoczęły się w marcu w nowo utworzonym departamencie Wandei, po proklamacji masowego poboru absolutnie wszystkich mężczyzn do armii, konfiskatach zboża i nakazie przetopienia kościelnych dzwonów na armaty. Prości chłopi porobili sobie sztandary z wyobrażeniem Najświętszego Serca i poszukali sobie ukrywających się po wsiach arystokratów jako przywódców powstania. Wojna Ludowa byla policzkiem dla przywodcow Wielkiej Rewolucji Francuskiej, ktora przeciez na sztandarach miala wypisane "Wolnosc-Rownosc-Braterstwo". A teraz prości ludzie gotowi byli umierać w obronie starego porządku, od którego rewolucja chciała ich wyzwolić!

Henri du Vergier de la Rochejaquelein ps. Monsieur Henri (1772 - 1794) najmłodszy generał powstańców wandejskich. W roku roku 1793 odniósł szereg zwycięstw nad rewolucyjnymi wojskami francuskimi. Przypadkiem poniósł śmierć od kuli w pobliżu miejscowości Nuaillé.
Na odpowiedź Paryża nie trzeba było długo czekać. Dwa dekrety Komitetu Ocalenia Publicznego z 1 sierpnia 1793 roku nakazują eksterminację całej ludności Wandei, nie wyłączając starców, kobiet i dzieci, którzy nie poddaliby się natychmiastowej deportacji. Na rewolucyjnych mównicach Barrere wypowiada złowieszcze słowa: "Zniszczcie Wandeę, a uratujecie Ojczyznę. Trzeba wyniszczyć doszczętnie tę buntowniczą rasę, podpalić ich lasy, ściąć zbiory, zniszczyć ich stada!". Po dziewięciu miesiącach powstanie upada, a generał Westermann pisze taki oto raport do Paryża: „Nie ma już Wandei. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą. (…). Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które nie będą już rodzić bandytów. My nie bierzemy jeńców, bo wtedy musielibyśmy ich żywić chlebem wolności; litość to nie jest rewolucyjna sprawa”.
Wandea, topienie powstańców
Tragedia Wandei na tym jednak sie nie konczy. W styczniu 1974 roku przeciwko cywilnej ludnosci podbitej prowincji skierowano 12 "kolumn piekielnych" pod dowodztwem gen. Turreau i komisarza Carriera. Turreau rozkazal - "Powstańcy złapani z bronią w ręku mają być przebici bagnetem. Ich kobiety i dzieci również. Osoby tylko podejrzane także nie zostaną oszczędzone. Wszystkie wioski, folwarki, lasy, uprawy i wszystko inne, co tylko można, należy spalić. Powtarzam, konieczne jest spalenie miasteczek, wsi i folwarków - jeśli się da, to razem z mieszkańcami". W raportach dowódców pisano: "Rozstrzeliwujemy wszystkich, którzy wpadną nam w ręce, jeńców, rannych, chorych w szpitalach" (Rouyer); "Spaliłem wszystkie domy i poderżnąłem gardła wszystkim mieszkańcom, których tam znalazłem" (Duquesnoy); "Kazałem przebić bagnetem około 600 osób obojga płci" (Cordelier). W liście przedstawiciela Komitetu Ocalenia Publicznego znalazło się zdanie: "Zapewniono mnie, że armia Bresta zabiła 3000 kobiet".
Odpowiedzialny za pacyfikacje generał Carrier szczególnie nienawidził dzieci, które nazywał "przyszłymi buntownikami". Na jego rozkaz w tak zwanych "kąpielach narodowych" tylko w grudniu 1793 r. utopiono w Loarze 400 dzieci i 6000 dorosłych więźniów. Związanych ludzi topi się w barkach na Loarze, eksperymentuje się z trującymi gazami, buduje się piece krematoryjne, do których wrzuca się żywe kobiety i dzieci, z trupów wyrabia się mydło, a ze skór pomordowanych robi się spodnie. Analogie z nazistowskimi zbrodniami nasuwaja sie same. W Angers zamordowano 2000 ludzi, w Venzis 1500, w Loroux-Botterau 700, w La Gaubretiere 700, w Lucs-sur-Boulogne 564 w tym 110 dzieci. W ciągu półtora roku zamordowano co najmniej 120 000 cywilów, czyli około 15% ludności departamentu. Według Chateaubrianda w powstaniu i towarzyszących im represjach zginęło łącznie aż 600 tysięcy ludzi, choć dzisiejsi historycy zgadzają się powszechnie na „tylko” 350 tys. ofiar, tj 1/3 populacji Wandei.
Do dzisiaj republikańska Francja nie chce uznać zbrodni wandejskiej za ludobójstwo i upiera się, że były to "nadużycia" dokonane w ekstremalnych warunkach okrutnej wojny, a imiona zbrodniarzy po dziś dzień widnieją na Łuku Triumfalnym w Paryżu i w nazwach wielu francuskich ulic. Nie zapominajmy o Wandei.
Wojciech Gatz

3 komentarze:

  1. To właśnie niechęć do przyznania się do tego ludobójstwa prowadzi do zakłamania.Dobrze pisze prof. Cenckiewicz gdyby nie rewolucja francuska nie byłoby Marksa ,Engelsa,Stalina i Hitlera.To rewolucja francuska jest ojcem i matką holokaustu i innych bezeceństw zachodniej cywilizacji

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń