Rok 1895 był szczęśliwy dla białej damy krążacej od wieków po zamku w Bydgoszczy. W tymże roku rozebrano pozostałości po bydgoskiej warowni i sprzedano je za 7.500 ówczesnych marek. Bydgoska biała dama, jak chce legenda, to niejaka Angelika, a w zasadzie jej duch.
Makieta zamku w Bydgoszczy. Fot. autor.
Dawno, dawno temu zabiła własnego ojca. Był to wielki okrutnik. Konkurentów do ręki pięknej Angeliki wtrącał do lochów, a nawet zabijał. Taki los spotkał rycerza Jarosława, który pięknej bydgoszczance przypadł do gustu. Uwolniła go, a ten na czele zbrojnych ruszył na bydgoski zamek po swoją ukochaną. Burgrabia Karol, ojciec okrutnik przebrany w czarną zbroję, z zamkniętą przyłbicą w walce zabił Jarosława. Widząc to Angelika, nie wahając się wybiegła z zamku, wyrwała miecz pierwszemu spotkanemu rycerzowi i przebiła nim czarnego rycerza. Po zdarciu przyłbicy poznała w nim własnego ojca. Popełniła samobójstwo i odtąd ukazywała się każdej nocy na murach zamkowych z krwawym mieczem w ręku. Ukazywała się tak długo, jak zamek istniał. Jego rozbiórka uwolniła ja od przekleństwa.
Historia grodu nad Brdą jest mało znana - nie tylko w Polsce ale nawet w samej Bydgoszczy. Ilu Polaków wie, że w Bydgoszczy istniała potężna warownia wybudowana za czasów króla Kazimierza Wielkiego? W czasach swojej świetności bydgoski zamek należał do największych twierdz Królestwa Polskiego, a w jego murach gościli królowie, książęta, dostojnicy państwowi.
Początek warowni zbiega się z przekazaniem królowi Kazimierzowi Wielkiemu w 1337 roku w warunkowe posiadanie zachodniej części Kujaw z Bydgoszczą, którą w efekcie przegranej wojny z Zakonem Krzyżackim postradał Władysław Łokietek oraz z traktatem kaliskim w 1343 roku.
Budowę nie istniejącej już warowni należy datować na rok 1347 - mówi o niej kronika Janka z Czarnkowa. Zlokalizowana była na wzniesieniu, na wschodnim obrzeżu ówczesnego miasta, w rejonie dzisiejszej ulicy Grodzkiej i Przy Zamczysku.
Ceglany budynek wzorowany na zamkach krzyżackich miał wymiary 50x40 metrów i zajmował 2 ha powierzchnii. Od północy otoczony był rzeką Brdą, z pozostałych stron fosami. Zamek stał się siedzibą starostów bydgoskich, a w latach 1370-77 /aż do śmierci/ był główną rezydencją księcia słupsko-szczecińskiego Kazimierza IV. Książę zwany Kaźkiem był królewskim wnukiem, którego Kazimierz Wielki pod koniec swojego życia usynowił, widząc w nim swojego następcę.
W roku 1409 zamek zostaje zajęty przez Krzyżaków. Było to dość łatwe, ponieważ był bez...obrońców. Bydgoszczanie dokonali nieudanego wypadu pod Świecie, co natychmiast wykorzystali rycerze zakonni. Sprawa pachniała jednak zdradą. Przed wielką wojną z zakonem trwała walka wywiadów. Górą niestety byli Krzyżacy. W tym czasie starostą bydgoskim był jeden z najwyższych dostojników Królestwa, niejaki Tomek z Węgleszyna herbu Jelita. Jak pisze Długosz w swoich kronikach, na wieść o zajęciu Bydgoszczy przez Krzyżaków dostał apopleksji. Podejrzewa się jednak, że ktoś mu w tym "pomógł" lub popęłnił samobójstwo. Starosta nie przebywał w tym czasie w Bydgoszczy. Na zamku burgrabią był Bernard, którego w Polsce jawnie oskarżano o zdradę. Nie inaczej rzecz się miała ze wspomnianym storostą Tomkiem. Świecki komtur von Plauen informował wielkiego mistrza. że „pan starosta Thomken” przesłał mu „w szczególnej tajemnicy” pisma informujące o zamierzeniach militarnych Polski.
Zamek podczas 8. dniowego oblężenia odbił Władysław Jagiełło na czele kilkunasto tysięcznego wojska. Warowni broniło tylko 42 Krzyżaków. Przenieśmy się w atmosferę tamtych dni. Dariusz Domagalski w książce "Aksamitny dotyk nocy", pisze:
"Po południu polskie armaty zamilkły, a w niebo wzbił się krzyk tysiąca gardeł, niechybny znak, że runęły mury obronne i rozpoczął się szturm na miasto. Do późnej nocy na wąskich ulicach i zaułkach toczyły się walki, płonęły stragany, krew wsiąkała w bruk, a w magazynach kupieckich rabowano co popadło. Jednak z godziny na godzinę szczęk oręża cichł, a coraz częściej słychać było uradowane głosy Polaków i przerażone szepty Niemców. Na wieży ratusza załopotała czerwona flaga z białym piastowskim orłem, oznajmiając wszem i wobec, że Bydgoszcz znowu należy do Korony.
Burgrabia Bernard, siedząc w samej tylko koszuli, w wątłym świetle dogasającej świecy dokonywał ostatniego wpisu w swoim dzienniku. Wiedział, że niedługo po niego przyjdą, wyłamią ozdobne wejściowe drzwi kamienicy, wedrą się do pokoju. Brutalnie wywloką go na ulicę i pociągną po kamiennym bruku na szafot. W najlepszym wypadku skończy w zimnych lochach kruszwickiego zamku".
Niektórzy historycy uważają jednak, że było inaczej. L. Łbik, F. Mincer twierdzą, że Bernard prowadził rycerstwo pod Świecie, gdzie został pochwycony do niewoli. Krzyżacy mając w rękach burgrabiego i rycerzy wywarli presję na załodze zamku, aby poddała twierdzę. W tym celu spalili miasto i podprowadzili jeńców pod mury. Po odzyskaniu Bydgoszczy przez Jagiełłę 16 października 1409 r. burgrabiego oskarżono o zdradę i skazano na więzienie w wieży zamku kruszwickiego. Byłby więc tylko nieszczęsnym kozłem ofiarnym.
Prawdy raczej nigdy się nie dowiemy, a bydgoski zamek stopniowo zaczął tracić na znaczeniu. Jego los przypieczętowany został w trakcie Potopu. Szwedzi 2. krotnie zdobywali twierdzę. W 1656 roku podczas oblężenia przez wojska polskie wysadzili ją w powietrze. W następnych latach zamkowe cegły posłużyły do budowy koszar pruskich i kamienic przy ul Długiej.
W okresie świetności na zamku przebywali znamienici goście. Wypada zacząć od założyciela Bydgoszczy, Kazimierza Wielkiego, który jak wieść niesie miał oko nie tylko na północne rubieże państwa ale również nie stronił od wdzięków bydgoskich niewiast i rozkochał się w słynnym naówczas tutejszym piwie. Ze zrozumiałych względów przebywał tu często Władysław Jagiełło. W zamkowych murach nad Brdą przebywali również inni monarchowie:
Kazimierz Jagiellończyk, Jan Olbracht, Zygmunt Stary, Zygmunt III Waza, Zygmunt IV Waza, Karol X król Szwecji, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski wraz z Marysieńką, Stanisław Leszczyński i król Prus Fryderyk II oraz wielki mistrz Urlich von Jungingen. Tu negocjowano latem 1466 roku warunki II Pokoju Toruńskiego.
A tak "zamek" bydgoski wygląda dzisiaj, 2016. Zasypano wykopane resztki i na nich postawiono hotel. Każdy, kto zmienia i niszczy swoja historie niszczy siebie samego...
Dzisiaj nie ma już zamku i zamkowego wzgórza. Na tym miejscu zlokalizowane są: kościół, hotel, bank i przedszkole. Nie ma też ducha Angeliki, a nawet bydgoskiego piwa, o prawa do handlu którym toczyły się walki z Toruniem. Jednak historia dawnej warowni ostatnio, jakby odżyła. Powstała Fundacja "Zamek Bydgoski", której główną ideą jest właśnie ocalenie od zapomnienia roli zamku w średniowiecznej historii Polski.
Wojciech Gatz
Zainteresowanym polecam bogato ilustrowaną prywatną stronę Mariusza Urbana: http://www.zamek_bydgoszcz.republika.pl/zamek/index.html
Literatura:
-Derenda Jerzy. Piękna stara Bydgoszcz – tom I z serii Bydgoszcz miasto na Kujawach. Praca zbiorowa. Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy. Bydgoszcz 2006,
-Łbik Lech. Zamek bydgoski. Kalendarz Bydgoski 2006.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz