Portret Karola V, namalowana przez Juan Pantoja de la Cruz, kopia portretu Ticjana (Tiziano Vecellio). Za: Wikipedia.
Cesarz Karol V, to bardzo ciekawa postać. Podczas jego panowania nastąpił okres największego rozwoju hiszpańskiego imperium kolonialnego. To jemu właśnie przypisuje się słowa "W moich posiadłościach słońce nie zachodzi". Faktycznie, w wyniku podbojów konkwistadorów, hiszpańskie imperium kolonialne objęło swym zasięgiem tereny od Kalifornii na północy do Chile i Argentyny na południu i po puszczę amazońską na wschodzie. Łupem hiszpańskich zdobywców padły również Filipiny.
Karol V Habsburg urodził się Gandawie w Niderlandach 24 lutego 1500 roku. Sam nie bardzo mógł się zdecydować, jaka jest jego narodowość. Jego ojciec cesarz Filip I urodził się na terenie dzisiejszej Belgii ale był Habsurgiem i Niemcem - synem cesarza Maksymiliana I, urodzonego w Wiener Neustadt. Karol V nie uważał się jednak ani za Niemca ani za Austriaka. Był poliglotą i jak mawiał "Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia". Hiszpanię traktował, jak "dojną krowę". Od polityki wewnętrznej bardziej inresowały go zyski, jakie mógł czerpać z tego kraju, a które przeznaczał na zjednoczenie Europy pod swoim berłem.
Kochał Francję, a szczególnie Paryż, chociaż całe życie walczył z tym krajem, zresztą bez większego powodzenia. Rozpoczął też zmagania z Imperium Osmańskim, co zapoczątkowało kilkusetletnie zmagania monarchii Hanbsurskiej z Turkami. Karol był gorliwym katolikiem i zwalczał początki reformacji w Niemczech. Starania te jednak na dłuższą metę zakończyły się fiaskiem. Dość powiedzieć, że Maurycy Wettyn, elektor Saksoni zerwał sojusz z Habsburgami i ruszył przeciwko Karolowi, który pozbawiony wystarczającej ilości wojska wycofał się do Innsbrucka, stolicy Tyrolu, skąd ledwo udało mu się uciec. W 1555 roku w Augsburgu proklamowano zasadę Cuius regio, eius religio (czyja władza, tego religia), która ostatecznie zalegitymizowała istnienie księstw protestanckich w Niemczech.
Tekst nie jest oczywiście biografią Karola V Habsburga. Zainteresowanych szczegółami jego panowania odsyłam do arcyciekawej fabularyzowanej książki „Żelazna korona” Hanny Malewskiej.
Ten miotany wątpliwościami władca wielkiego imperium powiedział, że "Nie czuje się panem świata, lecz zwykłym śmiertelnikiem, któremu przyszło wziąć na barki ciężar rządzenia. Jeden dzień samotności daje mi więcej rozkoszy, niż mi jej dały wszystkie tryumfy. Jestem bowiem gotów zrezygnować z władzy, gdy tylko uznam, że mogę zdjąć z ramion ów ciężar, przekazać koronę i odpocząć".
I tak zrobił. Na dwa lata przed śmiercią abdykował na rzecz syna Filipa II. Żałując, że nie będzie mógł zobaczyć swojego pogrzebu, przeprowadził coś w rodzaju próby generalnej. Po tej "ceremonii" wyszedł na świeże powietrze i dostał udaru słonecznego. Opuścił ten świat o godzinie 14.00 21 września 1558, krzycząc "Jest Jezus! Miał 58 lat.
Wojciech Gatz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz